Z opublikowanego w czwartek raportu niemieckiej fundacji Bertelsmanna wynika, że około połowy Niemców uznaje islam za zagrożenie. Jedynie jednej trzeciej mieszkańców RFN kojarzy się on z "ubogaceniem" społeczeństwa.
Z badań przeprowadzonych przez liberalną fundację wynika, że 52 proc. Niemców czuje zagrożenie ze strony islamu. W landach dawnej NRD na wschodzie kraju odsetek ten jest jeszcze wyższy - 58 proc. (na zachodzie - 51 proc.). Jako "ubogacenie" taktuje islam około jednej trzeciej całej populacji. W zachodnich landach - 35 proc., we wschodnich - 24 proc.
Autorzy raportu zastrzegają, że nie należy z tych danych wyciągać pochopnych wniosków i formułować oskarżeń o ksenofobię.
"Mamy do czynienia z rozpowszechnionym sceptycyzmem wobec islamu, czego nie należy jednak stawiać na równi z islamofobią" - uważa ekspert Bertelsmanna ds. religii Yasemin El-Menouar. Dokładniejsze badania wskazują, że "rezerwie" wobec tej religii nie towarzyszą żądania polityczne ani antydemokratyczne nastawienie.
"Najwyraźniej wiele osób traktuje obecnie islam nie jako religię, lecz polityczną ideologię. Dlatego nie rozciąga się na nią tolerancja religijna" - tłumaczy El-Menouar.
Według sondażu 87 proc. Niemców deklaruje otwartość na inne światopoglądy. 70 proc. przyznaje, że inne religie są przynajmniej w części prawdziwe. Mniej niż połowa (44 proc.) uznaje jednak współistnienie wielu religii za czynnik ubogacający społeczeństwo.