Zapisane na później

Pobieranie listy

Czego możemy się spodziewać po nowym prezydencie Ukrainy?

Wołodymyr Zełenski jest wielką niewiadomą. Na pewno jego rządy nie będą dla Ukraińców serialową sielanką.

Bartosz Bartczak

|

GOSC.PL

dodane 29.04.2019 13:59
4

Komediant na czele Ukrainy. Takie tytuły mogliśmy przeczytać po wyborze Wołodymyra Żeleńskiego na fotel prezydenta Ukrainy. Jeszcze rok temu znali go w Polsce tylko entuzjaści ukraińskiego tańca z gwiazdami. Poroszenko, Tymoszenko to są nazwiska, które kojarzą Polacy oglądający wieczorne dzienniki. Ale o Zelenskim niewiele mogli powiedzieć nawet specjaliści od Ukrainy. Sami Ukraińcy niewiele mogli o nim powiedzieć. Problem w tym, że po wyborach dalej dominuje nastrój wielkiej niewiadomej.

Przyjaciel oligarcha

W kontekście dyskusji o prezydenturze Wołodymyra Zełenskiego najczęściej wymienia się nazwisko oligarchy, Ihora Kołomojskiego. To w jego telewizji jest emitowany serial „Sługa narodu”, który był dla Zełenskiego trampoliną do władzy. W otoczeniu nowego prezydenta znajdują się ludzie Kołomojskiego. Sam Zełenski bywał z wizytami w szwajcarskim domu oligarchy. Nikt na Ukrainie specjalne nie dementuje spekulacji o znaczeniu Kołomojskiego w otoczeniu prezydenta-elekta. Kim jest więc szara eminencja nowej władzy?

Ihor Kołomojski to przede wszystkim oligarcha. Tak samo jak w wypadku Poroszenki, jego interesy mogą znacząco wpływać na jego działania w obszarze polityki. To właśnie nieporozumienie w kwestiach biznesowych mogły doprowadzić do konfliktu Kołomojskiego z ustępującym prezydentem. Oligarcha ma obok ukraińskiego, także obywatelstwo Szwajcarii i Izraela. I właśnie jego powiązania z tym drugim krajem są okazją do spekulacji na temat zagranicznych wpływów na Ukrainie.

Sam Kołomojski ma doświadczenie polityczne. Był on już gubernatorem obwodu dniepropietrowskiego. I to jego zasługą jest utrzymanie tego ważnego regionu przemysłowego w wierności Kijowowi. Co więcej, oligarcha sfinansował z własnych środków ochotnicze oddziały walczące z prorosyjskimi separatystami w Donbasie. Trudno więc oskarżyć Kołomojskiego o sprzyjanie Moskwie. Jeśli więc pogłoski o wpływach oligarchy na prezydenta są prawdziwe, nie powinniśmy spodziewać się większego zwrotu w polityce zagranicznej Ukrainy.

Po rosyjsku

Kolejnym ważnym kontekstem dyskusji o nowym prezydencie, jest jego pochodzenie ze wschodniej Ukrainy. Żeleński urodził się w Krzywym Rogu, w obwodzie dniepropietrowskim. Jego rodzinnym językiem jest język rosyjski. Największe poparcie nowy prezydent zanotował na południu i wschodzie kraju, gdzie mówi się częściej po rosyjsku niż po ukraińsku. Kandydatura Zełenskiego wywołała entuzjazm wśród tych Ukraińców, którym nie podobało się promowanie języka ukraińskiego w sferze publicznej kosztem rosyjskiego.

Zełenski potrafi posługiwać się bardzo dobrze literackim ukraińskim i odżegnuje się od oskarżeń o chęć cofnięcia ukrainizacji sfery publicznej nad Dnieprem. Jednocześnie, nowy prezydent deklaruje się jako przeciwnik „rugowania” języka rosyjskiego z Ukrainy. Otwarte jest więc pytanie, jaką politykę w kwestiach tożsamościowych będzie prowadził Zełenski. Nowy prezydent zdaje sobie sprawę z poparcia rosyjskojęzycznych Ukraińców. Jednak zastopowanie zastępowania języka rosyjskiego przez język ukraiński może doprowadzić do silnych tarć w kraju. A tego nowy prezydent raczej chciałby uniknąć.

Co z tą Polską?

W kwestii polityki tożsamościowej, ważne jest pytanie o stosunek Zełenskiego do tradycji UPA. Może on znacząco wpływać na relacje z Polską. Nowy prezydent pochodzi z regionu Ukrainy, w którym kult Stepana Bandery jest raczej słaby. Ale odwołanie do ukraińskiego nacjonalizmu obce też było Poroszence na początku prezydentury. Co nie znaczy, że były prezydent nie korzystał z niego instrumentalnie. Również Zełenski nie wypowiada się negatywnie o Banderze. Być może więc nowa władza nie będzie się tak mocno odwoływać do tej części ukraińskiej historii, ale z tego odwołania całkowicie nie zrezygnuje.

Kwestie historyczne zaważyły na oziębieniu stosunków polsko-ukraińskich. Czy nowy prezydent coś w tej kwestii zmieni? W kampanii wyborczej Zełenskiego Polska pojawiała się głównie w kontekście celu imigracji setek tysięcy Ukraińców. I to właśnie kwestie ekonomiczne, w przypadku wyciszenia kwestii historycznych, mogą mieć główne znaczenie w relacjach Warszawy z nową władzą w Kijowie. Bo przecież ze wzmożonej współpracy gospodarczej dwaj sąsiedzi mogą wiele zyskać.

Komediowy autorytet

Na pytanie, jakim prezydentem będzie Wołodymyr Zełenski, nad Dnieprem najczęściej pada odpowiedź – słabym. Po pierwsze, Zełenskiemu brakuje doświadczenia politycznego. Po drugie, jego ruch polityczny, Sługa Narodu, nie ma solidnych podstaw ideowych. W jego ramach mogą się znaleźć politycy o przeróżnych poglądach. A to źle wróży stabilności tego ugrupowania w Parlamencie.

O przyszłości Ukrainy zadecydują pewnie jesienne wybory parlamentarne. Najwyższe poparcie w sondażach notuje Sługa Narodu Zełenskiego, ale poparcie dla ugrupowania nie przekracza 30 proc. Silną reprezentację może mieć też Blok Opozycyjny, stworzony przez byłych polityków Partii Regionów, Koalicja „Ojczyzna” Julii Tymoszenko i Blok „Solidarność” Petra Poroszenki. Jest też kilka partii balansujących na progu wyborczym. O tym, jak będzie wyglądał nowy rząd w Kijowie, zdecydują raczej układy parlamentarne a nie autorytet prezydenta.

 

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Bartosz Bartczak

Redaktor serwisu gosc.pl

Ekonomista, doktorant na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach specjalizujący się w tematyce historii gospodarczej i polityki ekonomicznej państwa. Współpracował z Instytutem Globalizacji i portalem fronda.pl. Zaangażowany w działalność międzynarodową, szczególnie w obszarze integracji europejskiej i współpracy z krajami Europy Wschodniej. Zainteresowania: ekonomia, stosunki międzynarodowe, fantastyka naukowa, podróże. Jego obszar specjalizacji to gospodarka, Unia Europejska, stosunki międzynarodowe.

Kontakt:
bartosz.bartczak@gosc.pl
Więcej artykułów Bartosza Bartczaka