Plany są ambitne i bardzo święte. Rzeczywistość bywa różna.
Pewna młoda mama skarżyła się ostatnio, że „co to za Wielki Post, gdy nie ma się siły nawet na piątkową Drogę Krzyżową”, nie mówiąc już o pełnym uczestniczeniu w Triduum Paschalnym. W „erze przed dziećmi” wyglądało to bowiem przykładnie i porządnie: Msze, nabożeństwa przez cały Wielki Post, a Wielki Czwartek, Wielki Piątek i Wielka Sobota, wiadomo, w kościele. A potem Rezurekcja. Oczywiście wcześniej, nabożnie przeżyte, rekolekcje wielkopostne. A teraz co? Jeden maluch nie śpi po nocach, drugi przedszkolak ciągle chory, oszaleć można, a nie chodzić na nabożeństwa. Zmęczenie zalewa oczy, rozum… Nerwy też trudno utrzymać na wodzy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Puścikowska