Od godziny 8. rano w poniedziałek rozpoczyna się największy od 1993 roku strajk w oświacie; wiemy, że stanęły już te placówki, które rozpoczynają pracę o wcześniejszych godzinach - powiedział prezes ZNP Sławomir Broniarz. Dodał, że związkowcy mają sygnały o interwencji policji; będą to sprawdzać.
"Dziś od godziny 8,. rozpoczyna się największy od 1993 roku strajk w oświacie. I pytanie, co na to strona rządowa. Jesteśmy gotowi do rozmów. Jesteśmy gotowi do próby przekonania rządu, że ten strajk nie ma tylko podłoża ekonomicznego, ale to jest strajk także w obronie jakości edukacyjnych, które niestety ostatnie lata zniszczyły. Aczkolwiek od strony formalnej strajk nie może być tak szeroko artykułowany, więc mówimy tylko kwestiach płacowych - powiedział w poniedziałek w TVN24 Broniarz.
Jak dodał, od 8. rozpocznie się strajk w większości szkół, placówek. "Te szkoły, które zaczynają wcześniej (przed 8.00 rano), przedszkola - już mamy sygnały z kraju, że stanęły te placówki. Są też sygnały niepokojące, ale będziemy je sprawdzać, że policja interweniowała, że niektórzy wykorzystując swoje legitymacje służbowe, próbują zastraszyć nauczycieli. Będziemy je weryfikować, będziemy je sprawdzać" - podkreślił Broniarz. Poinformował, że te sygnały były z rejonu podwarszawskiego.
Broniarz podkreślił, że celem związkowców "nie było i nie jest stresowanie dodatkowo młodzieży". "Przepraszam rodziców, za tę sytuację, ale jednocześnie uznając, że to jest strajk w interesie polskiej szkoły, w interesie uczniów, proszę o to, żeby zrozumieli, że kontynuowanie tej sytuacji w polskiej szkole obróci się per saldo przeciwko dziecku" - zaznaczył szef ZNP.
Doda, że propozycje rządowe, które w piątek napłynęły były "absolutnie nie do zaakceptowania". "Nie z powodu (podwyższenia) pensum. Były nie do zaakceptowania, dlatego, że one niszczą małe szkoły, w środowisku wiejskim, niszczą edukacje wczesnoszkolną" - tłumaczył.
NSZZ "Solidarność" przyjęła w niedzielę propozycję rządu. Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych odrzuciły ją.
Broniarz przekazał, że wersja, która została podpisana przez nauczycielską Solidarność jest wersją, którą związkowcy otrzymali 25 marca. "Ta data ma znaczenie dlatego, że to było pierwsze spotkanie ze stroną rządową od 4 marca, od momentu, kiedy związek ogłosił datę strajku. Pytanie, co robił rząd przez te trzy tygodnie? Dlaczego te kwestie zbagatelizował, bo to pytanie pojawia się także w kontekście egzaminów" - przekazał szef ZNP.
Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych w styczniu rozpoczęły procedury sporu zbiorowego. W ich ramach przeprowadziły referenda strajkowe.
Według ZNP z informacji zgromadzonych do czwartku rano wynika, że w strajku zamierza wziąć udział 79,725 proc. ogółu szkół i przedszkoli w całym kraju. Największy odsetek szkół i przedszkoli deklaruje przyłączenie się do akcji strajkowej w województwach: kujawsko-pomorskim - 91 proc., łódzkim - 87 proc., zachodniopomorskim - 85 proc. wielkopolskim - 84 proc., świętokrzyskim i śląskim - po 82 proc., warmińsko-mazurskim i dolnośląskim - po 81 proc.
Z danych ZNP wynika, że w 92,04 proc. szkół i przedszkoli - z tych, w których odbyły się referenda - pracownicy opowiedzieli się za strajkiem.
MEN podawało w ubiegłym tygodniu, że według danych przekazanych przez kuratorów oświaty od dyrektorów odsetek szkół, w których przeprowadzono referenda strajkowe, wynosi 58,7 proc. Według Państwowej Inspekcji Pracy spory zbiorowe prowadzi 42,76 proc. placówek.
Termin protestu zbiega się z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma odbyć się egzamin gimnazjalny, 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasisty, a 6 maja mają rozpocząć się matury.