Prezydent USA Donald Trump w poniedziałek podpisał dekret, na mocy którego Stany Zjednoczone formalnie uznały suwerenność Izraela nad Wzgórzami Golan. Dokument został podpisany podczas spotkania Trumpa z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu w Białym Domu.
Po złożeniu podpisu pod dekretem Trump przekazał pióro stojącemu obok Netanjahu ze słowami: "Proszę to przekazać izraelskiemu narodowi".
Amerykański prezydent mówił o historycznym kroku i argumentował swoją decyzję względami bezpieczeństwa Izraela. "Agresywne działania ze strony Iranu i grup terrorystycznych w południowej Syrii, w tym Hezbollahu, sprawiają, że Wzgórza Golan pozostaną potencjalnym miejscem dokonywania bardzo brutalnych ataków na Izrael" - podkreślił, dodając, że decyzję tę władze USA powinny były podjąć dawno temu.
Trump mówił też o nierozerwalnym partnerstwie między Izraelem i USA. "Nasze stosunki są silne" - ocenił.
Szef izraelskiego rządu z uznaniem przyjął podpisanie dekretu i określił je jako "akt historycznej sprawiedliwości". Zwracając się do Trumpa powiedział: "Izrael nigdy nie miał lepszego przyjaciela niż pan". Przekonywał też, że Wzgórza Golan są ważne dla bezpieczeństwa jego kraju jak nigdy wcześniej.
Netanjahu odniósł się też do ostrzału rakietowego terytorium Izraela, przeprowadzonego w poniedziałek o świcie ze Strefy Gazy, na skutek którego rannych zostało co najmniej siedem osób. "Izrael odpowiada stanowczo na tę bezsensowną agresję. Izrael nie będzie tego tolerować, ja nie będę tego tolerować" - zaznaczył.
Z powodu ataku Netanjahu skrócił swoją zaplanowaną na trzy dni wizytę w USA i zaraz po spotkaniu z Trumpem i innymi przedstawicielami władz USA, w tym wiceprezydentem Mikiem Pence'em, ma udać się z powrotem do kraju.
Jak podkreślają agencje, uznanie przez USA suwerenności Izraela nad Wzgórzami Golan, o co Netanjahu zabiegał od miesięcy, to nie tylko ważny prezent dla izraelskiego premiera przed kwietniowymi wyborami do Knesetu, ale także zerwanie z realizowaną od kilkudziesięciu lat strategią USA na Bliskim Wschodzie.
Nie po raz pierwszy Republikanin Trump podejmuje decyzję na korzyść obecnego prawicowo-konserwatywnego rządu Izraela - w ostatnich latach uznał Jerozolimę za stolicę państwa żydowskiego i przeniósł tam ambasadę USA, a także wycofał USA z międzynarodowego porozumienia atomowego z Iranem, który jest wrogiem Izraela.
Zamiar uznania przez USA suwerenności Izraela nad Wzgórzami Golan Trump zapowiedział w zeszłym tygodniu na Twitterze. W niedzielę termin podpisania dekretu w tej sprawie potwierdził p.o. szefa izraelskiej dyplomacji Israel Katz.
Izrael zajął znaczną część Wzgórz Golan podczas wojny sześciodniowej w 1967 roku, a następnie w 1981 roku wcielił je administracyjnie do swego terytorium. Decyzja ta nie została nigdy zaaprobowana przez wspólnotę międzynarodową. ONZ uważa Wzgórza Golan za okupowane terytorium Syrii.
Syryjskie MSZ decyzję o uznaniu zwierzchności Izraela nad Wzgórzami Golan nazwało "jednoznacznym atakiem" na suwerenność i integralność terytorialną Syrii. "Wyzwolenie Wzgórz Golan wszelkimi dostępnymi metodami i przywrócenie ich do syryjskiej ojczyzny to (nasze) niezbywalne prawo. Ta decyzja czyni ze Stanów Zjednoczonych głównego wroga Arabów" - przekazano w oświadczeniu, dodając, że nic nie zmieni "wiecznego historycznego faktu, że Wzgórza Golan są i pozostaną syryjskie i arabskie".
Sprzymierzona z syryjskim reżimem Rosja potępiła podpisanie dekretu i oceniła, że grozi ono wywołaniem kolejnych napięć na Bliskim Wschodzie. We wcześniejszej rozmowie telefonicznej z sekretarzem stanu USA Mikiem Pompeo szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow miał ostrzec przed "poważnym naruszeniem prawa międzynarodowego" i utrudnianiem rozwiązania zbrojnego konfliktu w Syrii.
Sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres oświadczył, że "jest jasne, że status Wzgórz Golan się nie zmienił". "Polityka ONZ w sprawie Wzgórz Golan jest wyrażona w odnośnych rezolucjach Rady Bezpieczeństwa i ta polityka również się nie zmieniła" - podkreślił rzecznik Guterresa, Stephane Dujarric.
Głos w sprawie zabrała również Liga Państw Arabskich. W oświadczeniu opublikowanym przez egipską agencję prasową MENA przewodniczący Ligi Ahmed Abul Ghait potępił decyzję USA i zaznaczył, że nie zmienia ona statusu Wzgórz Golan.
Szef MSZ Turcji Mevlut Cavusoglu oświadczył, że jego kraj uznaje podpisanie dekretu za nie do przyjęcia i zamierza podjąć działania w tej sprawie na forum ONZ.
Pomysł zmiany statusu tego spornego terytorium odrzuciły już wcześniej m.in. rządy Niemiec i Francji, a Unia Europejska podkreśliła, że nie uznaje suwerenności Izraela nad nim.