Zakopiański przewodnik zabiera turystów na skitury za darmo, w zamian mogą wesprzeć edukację dzieci w Ugandzie

Przemek Sobczyk wpadł na świetny pomysł: daje ludziom możliwość realizowania pasji pod okiem fachowca i jednoczesnego pomagania potrzebującym.

Przemysław Sobczyk, skialpinista, przewodnik tatrzański i właściciel YurtaBar Skitouring Test Center w Zakopanem a także jeden z ambasadorów Górskiego Biegu Frassatiego organizowanego przez "Gościa Niedzielnego" i Radio eM wpadł na oryginalny pomysł: organizuje wycieczki skiturowe w Tatry, za które nie pobiera pieniędzy od swoich klientów. W zamian prosi, by na miarę swoich możliwości złożyli dobrowolną ofiarę na opłacenie edukacji dzieci w Ugandzie. Przemek daje swój czas i umiejętności, a dla uczestników takich wycieczek to również niesamowita okazja - usługi profesjonalnego przewodnika są drogie, a tutaj dostają możliwość skorzystania ze sprzętu i opieki za darmo i jednocześnie mogą wesprzeć konkretne potrzebujące osoby. O tej inicjatywie rozmawiamy z Przemkiem:

Wojciech Teister: Przewodnik tatrzański, który zabiera klientów za darmo w góry, w zamian stwarzając możliwość wsparcia misji, to ewenement. Nie słyszałem dotąd o takiej sytuacji...

Przemysław Sobczyk: Czasem zdarza się, że przewodnicy chodzą za darmo, na przykład z różnymi grupami dzieci. Ale faktycznie na misje chyba w ten sposób nie zbierano. 

Skąd wziął się ten pomysł?

Od wielu tygodni chodzi mi po głowie ta myśl papieża Franciszka, że ciężko pojąć, jak to możliwe, że w obecnych czasach są na świecie ludzie, którzy nie mają dostępu do jedzenia, wody czy edukacji. Chcę odpowiedzieć na jego wezwanie i postawiłem na edukację, konkretnie edukację dzieci z Ugandy. 

Masz jakieś konkretne założenia dotyczące akcji?

Chciałbym, żeby w ciągu roku wspólnie zebrać tyle środków, aby opłacić jednemu dziecku w Ugandzie pełny cykl edukacyjny. I myślę, że razem nam się to uda.

Zakopiański przewodnik zabiera turystów na skitury za darmo, w zamian mogą wesprzeć edukację dzieci w Ugandzie   Tak wyglądała pierwsza skiturowa wycieczka, której uczestnicy wsparli edukację dzieci w Ugandzie Przemysław Sobczyk

Jakie to są koszty?

Dziewczynka, której opłacamy obecnie edukację, chodzi do szkoły międzynarodowej, mówi dwoma językami - po angielsku i uczy się francuskiego. Obecnie uczęszcza do szkoły podstawowej. Rocznie jej edukacja kosztuje około 4 tysięcy. Na tę sumę składają się opłaty za szkołę, internat, jedzenie, jakieś drobne kieszonkowe na bieżące potrzeby typu zeszyty, podręczniki. Podstawowa edukacja trwa 10 lat - 7 lat podstawówki i 3 lata liceum. Później jest jeszcze w perspektywie możliwość podjęcia studiów.

Do kogo jest adresowany twój pomysł wycieczek skiturowych ze wsparciem misji? Czy każdy może na nie przyjść?

Jeśli chodzi o wyjścia skiturowe, to jest to propozycja dla osób średnio- i zaawansowanych. Dlaczego? Z tego powodu, że dla początkujących jest mnóstwo tego rodzaju komercyjnych inicjatyw. Można sobie wykupić szkolenie za kilkaset złotych i naprawdę jest w czym wybierać. Natomiast niewiele jest ofert adresowanych dla skiturowców znajdujących się pod względem umiejętności półkę wyżej. Szczególnie dla tych, którzy posiadają już pewne umiejętności, ale boją się wyjść w trudniejszy teren samodzielnie. Instruktorzy wypuścili już tysiące narciarzy, którzy opanowali podstawy skituru, ale z jakiegoś powodu nie chcą brać ludzi na wycieczki trudniejsze. Nie tyle jakieś ekstremalne, ale powiedzmy trudniejsze, typu Zawrat czy Krzyżne. Dlatego postanowiłem zaadresować tę inicjatywę do narciarzy świadomych. Na te wycieczki skiturowe nie bierzemy początkujących. I wyjście z pierwszą grupą pokazało, że to się świetnie sprawdza. Doskonale się rozumieliśmy, fajnie współpracowaliśmy ze sobą. W trudniejszych momentach jeden drugiego wspierał, pomagaliśmy sobie wzajemnie. Razem w zasadzie zbudowaliśmy taką mała wspólnotę i wiele z tych osób zapisało się już na kolejną wycieczkę.

Jak duże było zainteresowanie pierwszym wyjściem?

Jednorazowo mogę wziąć ze sobą do ośmiu osób. Pierwszego dnia zgłosiło się około 30 chętnych. 

Jaki jest odbiór tego pomysłu w środowisku przewodnickim? Myślisz, że znajdą się naśladowcy?

Odbiór jest różny, ale jest sporo głosów wsparcia. Kilka dni temu miałem telefon od jednej z przewodniczek, która obecnie przebywa za granicą. Zadeklarowała, że gdy tylko wróci do Polski za dwa tygodnie, będzie chciała włączyć się i również poprowadzić tego rodzaju wyjścia. Więc są perspektywy rozwojowe.

Czy przewidujesz też wariant letni tej akcji, coś adresowanego dla tych, którzy niekoniecznie są wprawnymi narciarzami?

Zaczęliśmy w zimie od skiturów, ale Tatry są piękne przez cały rok. Za chwilę będą też wycieczki piesze albo wycieczki biegowe. Będziemy się starali w miarę możliwości prowadzić akcję przez cały rok. Skoro Pan Bóg daje jakąś konkretną pasję i talent, to nie tylko po to, żeby się w tym rozwijać, ale również, żeby dzielić się tym z drugim człowiekiem.

Dziękuję za rozmowę!

 

 

 

« 1 »

Wojciech Teister