Przewodnicząca Frontu Narodowego uważa, że papież wychodzi poza swoją rolę, wypowiadając się w temacie przyjmowania uchodźców.
Podczas programu "Face aux chrétien", współprowadzonego przez francuskich dziennikarzy reprezentujących największe media katolickie w kraju, Le Pen odpowiadała m.in. na pytania związane z jej wizją rozwiązania kryzysu migracyjnego w Europie. Wyraziła swoje krytyczne stanowisko wobec wyzysku ekonomicznego imigrantów, stanowiących tanią siłę roboczą w krajach europejskich. Odpowiedziała też dziennikarzowi Radio Notre-Dame, który wprost zapytał ją, jak odbiera papieskie słowa o potrzebie przyjmowania uchodźców.
"Odbieram je źle, ponieważ nie dotyczą już one miłosierdzia, które oczywiście powinien promować i co jest jego rolą. Ale stara się on narzucić narodom to, co powinny robić w kwestii imigracji, a to nie jest jego rolą. W tym momencie wychodzi on poza swoją rolę. My, jako politycy wybrani przez naród, nie mamy prawa wtrącać się w to, w jaki sposób kieruje on Kościołem. Ale też papież nie może ingerować w wybory polityczne podejmowane przez naród, on powinien je zaakceptować. A jeśli narody nie chcą już przyjmować imigrantów, ponieważ są przesycone ich obecnością (...) to nie mogą przyjąć większej liczby imigrantów. I tu papież powinien pozostać przy swojej roli" - mówiła stanowczo Le Pen, odwołując się m.in. do obrazów z ulic Paryża i okolic, gdzie przybywa uchodźców, mieszkających w prowizorycznych obozowiskach.
Według danych z 2013 r. imigranci stanowili 8,9 proc. francuskiego społeczeństwa a dzieci imigrantów już 10,4 proc. ludności kraju, liczącej wówczas ok. 66 mln osób.