Morsowanie to coś więcej niż kąpanie się w przeręblu. I nie kończy się wraz z zimą.
Kiedy Monika Roszak w towarzystwie męża Wojtka po raz pierwszy weszła do lodowatej wody, poczuła… szczęście nie do opisania. To oczywiście nieco lodowaty żart. Ale zwolennicy morsowania, czyli kąpieli w zimnej wodzie, twierdzą, że wywołują one eksplozję endorfin. – Morsowanie nie jest dla mnie – tak uważałam jeszcze kilka miesięcy temu. Bardzo się denerwowałam, przerażała mnie wizja zanurzenia ciała w lodowatej wodzie. Ale gdy zobaczyłam mnóstwo kolorowo ubranych, radosnych osób, zdobyłam się na odwagę – opowiada pani Monika.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Puścikowska