Krwawy zamach na katedrę w Jolo miał na celu destabilizację sytuacji na filipińskiej wyspie Mindanao, gdzie coraz skuteczniej buduje się pokojowe współistnienie chrześcijan i muzułmanów.
Islamscy ekstremiści pokazali zarazem, że nie popierają działań swych umiarkowanych braci współpracujących z rządem w celu doprowadzenia do powstania na tej wyspie autonomicznego regionu muzułmańskiego Bangsamoro. Wskazuje na to ks. Bernardo Cervellera, dyrektor misyjnej agencji informacyjnej AsiaNews, która specjalizuje się w problematyce azjatyckiej.
Prezydent Filipin, który odwiedził rodziny ofiar i rannych w zamachu na katedrę w Jolo ujawnił, że za tragedią stoi małżeństwo. Kobieta odpaliła ładunek wybuchowy, który miała pod suknią w czasie Mszy w kościele, a jej mąż w tym samym czasie wysadził się w powietrze na pobliskim parkingu. Wciąż prowizoryczny bilans to 21 zabitych i 112 rannych, z czego 54 osoby są w stanie ciężkim. Rodrigo Duterte wskazał, że okolice miasta Jolo są miejscem, gdzie szkolą się islamscy fundamentaliści związani z Abu Sayyaf. Zapowiedział, że siły rządowe użyją wszelkich możliwych środków, by pokonać to ekstremistyczne ugrupowanie.
„Prezydent Filipin jest bardzo zdecydowany w swej walce z ekstremistami, jednak nie jest to proste zadanie” – podkreśla ks. Cervellera. Włoski misjonarz zauważa, że w szeregach wojska nie wszyscy popierają Duterte ponieważ na walkę z ekstremistami otrzymują duże wsparcie materialne i nie zamierzają z niego zrezygnować. Ks. Cervellera przypomina zarazem, że ekstremistom zależy także na atakowaniu muzułmanów, którzy dążą do ustabilizowania sytuacji w regionie i współpracują w tym celu z rządem. Zamach na meczet w Zamboandze, do którego doszło po ataku na katedrę (dwóch zabitych i czterech rannych) pokazuje, że na Mindanao wciąż są mocne siły, którym zależy na destabilizacji sytuacji w regionie.