Jestem zdruzgotany. Wycofuję się polityki - powiedział Jan Śpiewak, miejski aktywista po ogłoszeniu wyroku w sądzie rejonowym Warszawy, który uznał go winnym zniesławienia Bogumiły Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej, córki byłego ministra sprawiedliwości.
Bogumiła Górnikowska-Ćwiąkalska oskarżyła o zniesławienie Jana Śpiewaka po tym, jak działacz miejski ujawnił jej rolę w reprywatyzacji kamienicy przy ul. Joteyki 13.
"Czuję się jakby ktoś splunął mi w twarz, splunął w twarz moim dziadkom na ich grób. Oni mieszkali tam cale życie i po ich śmierci, ktoś przyszedł i postanowił zabrać im kamienicę" - mówił w sądzie po ogłoszeniu wyroku.
"Zgłosili się do mnie ludzie, którzy mieszkali z moim dziadkami (w kamienicy przy Joteyki), żeby im pomóc. Zrobiłem to. Decyzja reprywatyzacyjna została unieważniona, a mimo to sąd skazał mnie na grzywnę. Ja tego nie zapłacę nawet, jeśli apelacja podtrzyma ten wyrok" - powiedział Śpiewak.
Aktywista stwierdził także, że może iść do więzienia, ale wierzy, że tak nie będzie. Mówiąc, że jest jedyną osobą dwukrotnie skazaną za ujawnienie afery reprywatyzacyjnej zadeklarował, że wycofuje się z polityki.
"To jest triumf układu reprywatyzacyjnego (...) Ten wyrok jest dla mnie skandaliczny. To hańba dla wymiaru sprawiedliwości. Czarny dzień dla Warszawy i dla demokracji. Jestem naprawdę oburzony. Myślę, że nie warto stawać po stronie słabszych, bo ci dokopią (...) Nie ma żadnej sprawiedliwości dla ofiar reprywatyzacji" - dodał społecznik.