Choćbyśmy chcieli, nie jesteśmy w stanie ograniczyć światła gwiazdy. Nie zdołamy zmienić jej blasku. Możemy jedynie go odbić, zasłonić na niewielkiej przestrzeni naszych architektonicznych wytworów lub czerpać z jej potężnych pokładów energii. Dzisiejsza liturgia słowa mówi o świetle rozbłyskującym blaskiem – tak wielkim jak lśnienie Słońca, i to z miejsc najmniej spodziewanych: z niewielkiej, dopiero odbudowywanej po niewoli babilońskiej Jerozolimy, z nic nieznaczącego Betlejem, z maleńkiej terytorialnie (jak na standardy imperium rzymskiego) części syryjskiej prowincji, z której na nogach apostołów wywędrowała Ewangelia – Słońce rozświetlające ciemności świata. To Duch odkrył i rozproszył blask Dobrej Nowiny po całej ziemi. To dzięki Niemu dotarła ona aż do mnie! Dziś nie daje mi spokoju proste pytanie: jak reaguję na Światło? Czy jestem człowiekiem na tyle transparentnym, abym w kontakcie z blaskiem Słońca była niby kryształ, który potrafi rozniecić płomień? A może działam jak ciemna płachta, która przesłania jasny blask, nie pozwalając życiodajnym promieniom powędrować dalej? Dziś, w uroczystość Objawienia Bożej Światłości, pragnę jeszcze silniej emanować Jej blaskiem. •
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Anna Rambiert-Kwaśniewska