Rodzina jest filarem niezależności – autentycznej, a nie reglamentowanej wolności.
Boże Narodzenie, bardziej niż Wielkanoc, to święta rodzinne. W polskiej tradycji szczególnie Wigilia ma taki charakter. Prof. Bogusław Wolniewicz twierdził, że rodzina jest, obok Kościoła i uniwersytetu, filarem niezależności – autentycznej, a nie reglamentowanej wolności. Nic dziwnego zatem, że nie brakuje sił, które w sposób zorganizowany i długofalowy uderzają w te trzy filary. Zdaniem profesora, „rodzina broni się zażarcie; Kościół broni się może mniej zdecydowanie, ale broni się”. Uniwersytety natomiast już przegrały, „profesura skapitulowała”. Przed czym rodzina się broni? Między innymi przed coraz większą ingerencją w jej życie „kast urzędniczych”. A coraz nowsze preteksty owego wchodzenia z urzędniczymi butami do domów, gdzie mieszkają rodziny, są podstępnie pichcone. Oczywiście nikt nie mówi o osłabianiu rodziny. Wręcz przeciwnie! Wszyscy są rodziną zatroskani. Przygotowuje się zastępy urzędników do walki o prawa dzieci w rodzinie, do walki z przemocą w rodzinie itp. Niby słusznie, ale jak się bliżej przyjrzeć, co z tego wychodzi, to widać, że wychodzi wszechwładza urzędniczej, zideologizowanej kasty na niekorzyść normalnych relacji w rodzinie, w której to rodzice decydują, jak chcą wychować swoje dzieci. Dobrze, że Dziecię Jezus narodziło się 2 tys. lat temu w Betlejem. Bo gdyby narodziło się dziś w kraju, gdzie o dzieci „troszczą się” jakieś „jugendamty”, to Święta Rodzina mogłaby mieć poważne problemy. Co prawda 2 tys. lat temu też były problemy, na przykład z Herodem, ale jakiś „jugendamt” mógłby okazać się bardziej skuteczny niż ów psychopatyczny władca. Urzędnicy stwierdziliby na przykład, że rodzice są zbyt biedni i mają zbyt religianckie poglądy, aby zapewnić dziecku właściwy rozwój. Ideologom nie podoba się sama tradycyjna koncepcja małżeństwa i rodziny: mama (kobieta), tata (mężczyzna), dzieci (chłopcy lub dziewczynki). Proponują: rodzic nr 1, rodzic nr 2, a co do dzieci, to przekonują, że jest czymś nietolerancyjnym określanie zaraz po urodzeniu, czy to chłopiec, czy też dziewczynka. Te absurdy naprawdę się dzieją… Tym bardziej w ten świąteczny czas uczmy się autentycznej rodziny. I prośmy Boga, który stał się człowiekiem, śpiewając kolędę: „Podnieś rękę, Boże Dziecię!/ Błogosław Ojczyznę miłą!/ W dobrych radach, w dobrym bycie/ Wspieraj jej siłę swą siłą”. Wspieraj małżeństwa, rodziny i wychowanie dzieci. •
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Dariusz Kowalczyk SJ