Za elektryczność od Nowego Roku trzeba będzie zapłacić więcej, ale podwyżki są zróżnicowane - pisze wtorkowa "Rzeczpospolita".
"Liczymy na rządowy program osłonowy, bo podwyżki cen prądu o 50-70 proc. spowodują ogromne koszty społeczno-ekonomiczne" - mówi "Rzeczpospolitej" Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.
ZMP ma - według gazety - przedstawić swoje postulaty na posiedzeniu Komisji Wspólnej Samorządu Terytorialnego i Rządu. "Program to trzy najważniejsze postulaty. Po pierwsze - weryfikacja cenników spółek energetycznych (tak by zawierały tylko uzasadniony wzrost kosztów produkcji energii, a nie koszty np. przejmowania upadających kopalń). Po drugie - jeśli już wysokie podwyżki są nieuniknione, to należałoby je rozłożyć na raty. Przede wszystkim jednak samorządowcy oczekują utworzenia specjalnego funduszu wsparcia" - czytamy w "Rz".
Według dziennika miałyby do niego aplikować miasta i gminy na pokrycie rosnących kosztów świadczenia usług masowych - na przykład oświetlenia szkół, szpitali, ulic itp. Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że rozważane są różne opcje, jeśli chodzi o samorządy i np. szpitale, ale rozmówcy gazety zwracają uwagę, że w większości przypadków wzrost przychodów z podatków dla samorządów (dzięki większej ściągalności podatków) jest wyższy niż podwyżki cen energii dla samorządów.
Z danych zebranych przez "Rzeczpospolitą" wynika, że w największych miastach wzrost cen energii elektrycznej na 2019 r. sięga od 50 do nawet 70 proc. Przykładowo Wrocław będzie musiał zmierzyć się z podwyżką ok. 70 proc. "Podwyżka cen energii elektrycznej o ok. 60 proc. będzie dla naszego miasta bolesna" - przyznaje też na łamach "Rz" Marta Bartoszewicz, rzeczniczka Olsztyna. I zapowiada, że miasto będzie musiało ograniczyć wydatki na rozwój.
Samorządowcy nie zapowiadają drastycznych podwyżek cen biletów na tramwaje, pociągi czy cen innych usług publicznych. Jednak - jak pisze "Rz" - zdaniem Marka Wójcika wcześniej czy później może do nich dojść.