Rozmowa z Januszem Janiszewskim, prezesem Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej.
Bartosz Bartczak: Na początek najważniejsze pytanie dotyczące Centralnego Portu Komunikacyjnego. Po co nam w ogóle ten port?
Janusz Janiszewski: W 2030 r. polskie lotniska obsłużą prawie 70 milionów pasażerów. W roku 2035 – już prawie 100 milionów pasażerów. Dzisiaj nasza przestrzeń powietrzna staje się jedną z najbardziej atrakcyjnych w Europie. Osobiście uważam, że mamy obecnie jedną z ostatnich szans, aby odpowiedzieć na wzrastający popyt na przewozy lotnicze w Polsce. Centralny Port Komunikacyjny to dziś konieczność – warunek dalszego rozwoju rynku lotniczego, ale i koło zamachowe dla przełomu technologicznego w Polsce, w szczególnie w zakresie przemysłu lotniczego.
Proszę więc rozwinąć kwestię koła zamachowego. Jak budowa Centralnego Portu Komunikacyjny może przełożyć się na postęp technologiczny?
Centralny Port Komunikacyjny to przede wszystkim inwestycje w nowe technologie. Dziś coraz bardziej odchodzimy od konwencjonalnych urządzeń nawigacyjnych i przechodzimy na technologię satelitarną. W ramach inwestycji związanych z Portem „Solidarność” tworzone będą systemy informatyczne, wspomagające współpracę pomiędzy liniami lotniczymi, lotniskami i agencjami takimi jak Polska Agencja Żeglugi Powietrznej. Inwestycje w ramach CPK to również budowa centrów danych. Podróż samolotem rozpoczyna się przecież dużo wcześniej zanim trafimy na lotnisko. Samo planowanie zaczynamy nieraz kilka miesięcy wcześniej. Analizowanie danych o decyzjach pasażerów pozwoli na lepsze zarządzanie ruchem lotniczym, na większą jego przewidywalność.
Centralny Port Komunikacyjny miałby być głównym lotniskiem Europy Środkowo-Wschodniej. Czy naprawdę mamy szansę wygrać rywalizację w naszym regionie, m.in. z lotniskami niemieckimi?
Jak popatrzymy na środek ciężkości na mapie Europy, to widać bardzo wyraźnie, że brakuje takiego miejsca jakim ma być Centralny Port Komunikacyjny w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Lotniczych (IATA) pokazuje w swoich prognozach, że środek ciężkości ruchu lotniczego w Europie będzie przesuwać się na wschód, właśnie w kierunku Warszawy. Musimy więc wykorzystać nasze położenie geograficzne.
Dzisiaj wiele lotnisk poza Warszawą dynamicznie się rozwija. Jaka będzie ich rola w nowej architekturze ruchu powietrznego w Polsce, stworzonej przez Centralny Port Komunikacyjny?
Dziś około 55 proc. ruchu lotniczego w Polsce jest obsługiwane przez tego typu porty. Ruch lotniczy w Polsce stale wzrasta i jest to wzrost na poziomie dwucyfrowym. Z tego wzrostu korzystają też i będą korzystać lotniska regionalne. Ich model biznesowy jest inny niż CPK, bo z portów regionalnych ruch odbywa się przede wszystkim point-to-point, czyli z punktu do punktu. Port „Solidarność” ma być portem w dużym stopniu przesiadkowym, dlatego dla lotnisk regionalnych będzie raczej szansą niż zagrożeniem.
Przedstawił Pan bardzo optymistyczną wizję rozwoju ruchu lotniczego w porcie. Porty lotnicze, w tym CPK będą więc pewnie poszukiwały specjalistów do pracy, w tym kontrolerów lotu. Co mogliby zrobić młodzi ludzie, aby takim kontrolerem zostać?
Ja zapraszam wszystkich bo praca kontrolera ruchu lotniczego, to piękny zawód na całe życie. Wystarczy śledzić stronę Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej (www.pansa.pl) i gdy ogłoszony zostanie nabór, aplikować przez specjalny formularz. Potem kandydaci na kontrolerów będą musieli zdać egzaminy, następnie odbyć 24-miesięczne intensywne szkolenie i zakończyć kurs egzaminem. To długa i ciężka droga, ale warto ją przejść, bo praca kontrolera ruchu lotniczego daje ogromną satysfakcję. Każdego dnia.