„Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka jak potrzask”Łk 21,34
Nikt nie lubi być zaskakiwany, dlatego wszystko w życiu staramy się planować i przewidywać. Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach ta tendencja się wzmocniła, bo świat wokół przyśpieszył. Nakładamy na siebie więcej obowiązków, bo praca, kariera, plany na przyszłość, a wszystko to próbujemy wcisnąć każdego dnia w 24 godziny. W taki sam sposób w terminarz wpisujemy Pana Boga. Uczęszczamy na niedzielną Mszę, pomodlimy się przed snem, ale gubimy po drodze prawdziwy sens tego wszystkiego. Pan Bóg powszednieje, żywa relacja zanika. Pan Jezus mówi wprost: „Uważajcie na siebie”. Ja rozumiem to jako bycie otwartym na to, co tu i teraz. Na innych ludzi, lecz też na samego siebie i na to, co dzieje się w mojej duszy. Wierzę, że przez uważność pozwalamy Panu Bogu przywracać nas do życia. Może przychodzić nie tylko w wyznaczone przez nas dni i godziny. Pojawia się w każdej sytuacji i w każdej spotkanej osobie. W chwili poświęconej przyjacielowi, który potrzebuje wsparcia. W uśmiechu, jaki podarujemy pani w sklepie. Te drobne rzeczy przywracają nas życiu. A kiedy serce jest żywe, znika strach przed tym, że nie będziemy gotowi, kiedy przyjdzie czas. •
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Kasia Berger