- Według wstępnych szacunków Policji w marszu w Warszawie bierze udział obecnie ponad 200 tys. osób - napisał w niedzielę na Twitterze szef MSWiA Joachim Brudziński. Polacy odpowiedzieli na apel prezydenta RP Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego - podkreślił.
W marszu przeszli przedstawiciele władz państwowych, m.in. prezydent Andrzej Duda, premier Mateusz Morawiecki, wicepremier, szef resortu kultury Piotr Gliński, szef MON Mariusz Błaszczak, minister SWiA Joachim Brudziński, a także prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Na marsz składają się formalnie dwa zgromadzenia - jedno organizowane przez rząd, a drugie przez Stowarzyszenie Marsz Niepodległości. Druga - znacznie liczniejsza grupa - wyruszyła z około 20. minutowym opóźnieniem. Na pierwszy rzut oka wyglądało to tak, jakby Marsz Niepodległości wydzielił się jako osobny pochód. Z komunikatu MSWiA wynika jednak, że przerwa wynikała z konieczności utworzenia bufora bezpieczeństwa. Prezydent, premier, marszałkowie Sejmu i Senatu oraz inne osoby ochraniane przez Służbę Ochrony Państwa, a uczestniczce w niedzielnym Biało-Czerwonym Marszu, przebywają w tzw. buforze bezpieczeństwa. Za nimi idą wojskowi, za nimi rodziny z dziećmi. Dopiero później wyruszyła reszta maszerujących.
Na czele drugiej części pochodu szli przedstawiciele organizatorów Marszu Niepodległości. W marszu pojawiły się grupy wykrzykujące hasła w rodzaju "raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę" - skoncentrowane wokół grup niosących oprócz flag narodowych również zielone sztandary ONRu, jednak zdecydowana większość demonstracji przeszła spokojnie, śpiewając pieśni patriotyczne.
wt /PAP