W takim kraju jak Polska żaden film dotyczący księży nie mógłby przejść bez echa. Nic dziwnego, że „Kler” Wojciecha Smarzowskiego budzi tak ogromne emocje.
Byłem na seansie między innymi po to, by je poczuć – razem z innymi – na własnej skórze. Wiedziałem, czego się spodziewać, jeśli chodzi o stylistykę: podobnie jak we wcześniejszych filmach – brutalnego uderzenia między oczy złem i ludzką biedą. Jeśli ktoś nie lubi takich wyostrzeń, nie polecam wybierać się do kina.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Wojciech Jędrzejewski OP