Od szczytu w Warszawie Sojusz Północnoatlantycki zwiększył zdolności do reagowania i odstraszania, czego przykładem jest rozmieszczenie wojsk na wschodniej flance - powiedział PAP naczelny dowódca sojuszniczych sił w Europie (SACEUR) gen. Curtis "Mike" Scaparrotti.
Jako jeden ze strategicznych dowódców Scaparrotti uczestniczył w konferencji Komitetu Wojskowego NATO w Warszawie.
"Przeszliśmy długą drogę; rozmieściliśmy eFP i tFP, zwiększyliśmy nasze zdolności w każdej dziedzinie. Za jedną z naszych domen uznaliśmy cyberprzestrzeń i utworzyliśmy struktury zajmujące się cybernetycznym wymiarem bezpieczeństwa" - powiedział Scaparrotti PAP, oceniając postępy poczynione od warszawskiego szczytu w 2016 r.
"A po ostatnim szczycie w Brukseli mamy jasne wskazówki, co trzeba robić dalej. Jako strategiczny dowódca wysoko cenię podjęte tam decyzje; skupiam się na wzmocnieniu, zwiększeniu gotowości" - dodał.
Jedna z sesji dotyczyła operacji i misji Sojuszu, w tym wzmocnienia wschodniej flanki - wysuniętej wzmocnionej obecności (eFP) i dopasowanej wzmocnionej obecności (tFP). "Według mnie przebiega to bardzo dobrze, ale cały czas poddajemy te operacje ocenie i zastanawiamy się, co robić, by zapewnić wiarygodną siłę odstraszania poprzez eFP i tFP. Istotna była dyskusja o perspektywach i o tym, co i jak jeszcze musimy zrobić, by zapewnić wiarygodną zdolność odstraszania" - powiedział.
"Konferencje szefów obrony, takie jak i ta, są bardzo ważne; to okazja, by wysłuchać szefów obrony wszystkich 29 państw członkowskich, ich ocen operacji, które prowadzimy; to wytyczne zarówno dla Rady Północnoatlantyckiej, jak i dla nas jako strategicznych dowódców" - podkreślił SACEUR.
Zdaniem dowódcy sojuszniczych sił w Europie to posiedzenie było szczególnie ważne, ponieważ nastąpiło po lipcowym szczycie w Brukseli i było okazją, by wymieniać uwagi, jak wypełniać postanowienia szczytu. "Dla mnie jako strategicznego dowódcy jest istotne, by poznać oczekiwania szefów obrony, bo ostatecznie to ja odpowiadam za misje i operacje" - dodał.
Wśród kwestii poruszanych na konferencji była inicjatywa gotowości, nazywana też 4x30. Zakłada ona, że do 2020 r. Sojusz będzie dysponował 30 batalionami zmechanizowanymi, 30 eskadrami lotniczymi i 30 okrętami gotowymi do działania w ciągu 30 dni lub wcześniej. Nie będą to nowo formowane jednostki; państwa członkowskie wskażą te, które podniosą swą gotowość tak, by wejść w skład tych sił.
"Podstawową sprawą jest określenie, jak dopasować tę inicjatywę do już istniejących sił wysokiej gotowości NATO. Z mojego punktu widzenia najistotniejszy jest sposób myślenia o gotowości. Następnym krokiem będzie określenie, które kraje wydzielą jakie siły, by wypełnić to zobowiązanie" - zaznaczył generał. Za konieczne uznał zdefiniowanie relacji między siłami tworzącymi 4x30 i Siłami Odpowiedzi NATO - NRF.
"Dyskutowaliśmy, co zostało zrobione w tej sprawie tej w SHAPE (naczelnym dowództwie sojuszniczych sił w Europie); mogliśmy wysłuchać rad szefów obrony. Inicjatywy gotowości i wzmocnienia były bardzo ważnymi punktami naszych dyskusji" - dodał.
Odnosząc się do zagadnienia możliwego ulokowania w Polsce amerykańskich baz wojskowych, generał, któremu podlegają też amerykańskie siły w Europie, podkreślił, że tematem dyskusji były szeroko rozumiane kwestie bezpieczeństwa w całym obszarze północnoatlantyckim. "Jako dowódca amerykańskich sił w Europie doceniam otwartość Polaków i ich propozycji. W zeszłym tygodniu mieliśmy dwustronne spotkania, dyskutowaliśmy, jak sprawa będzie dalej rozpatrywana. Doceniamy to, mamy bardzo bliskie, silne relacje; myślę, że w przyszłości jeszcze się one umocnią" - powiedział.
"Służyłem z polskimi żołnierzami w Iraku i Afganistanie wiele razy, to wyjątkowi żołnierze i wyjątkowe pododdziały. Jako amerykański dowódca blisko cieszę się na kontynuację tej współpracy" - powiedział. "W mojej ocenie, wszystkie nasze wojska - w Stanach Zjednoczonych, wszystkie wojska w NATO mają ten sam cel: by były coraz silniejsze, z każdym dniem lepsze" - dodał Scaparrotti.