Ojcowskie relacje z córką, z dziećmi, to nie perfekcyjny kalendarz z pokolorowanymi na różowo ważnymi datami.
Pewien bardzo dobrze znany mi mąż i ojciec poszedł na zebranie klasowe świeżo upieczonej licealistki. Nie minęła godzina, a dziewczę turla się ze śmiechu. Dostało bowiem od ojca tajny SMS: „Podaj datę urodzin”. Anegdotka ta tak się spodobała w mediach społecznościowych, że udostępniali ją niemal wszyscy: prawica, lewica, czarni, zieloni, czerwoni i nawet... nerwowi. Tylko skrajne smutasy i mędrki mruczały coś o „odpowiedzialności za dziecko” i rozkazywały „naprawiać relacje ojca z córką”. Jakby roztargnienie ojcowskie wyrażone przytomnym SMS-em diagnozowało brak relacji czy zainteresowania dzieckiem i rodziną. Popularność anegdotki pokazuje po prostu pewne zjawisko: mężczyzna, ojciec, naprawdę nie musi znać dat, nawet tych ważnych w rodzinie, żeby właśnie tym mężczyzną, w pełni tego słowa znaczeniu, być. Męskość, ojcostwo to dużo szersze i pełniejsze pojęcie. A męskie, ojcowskie relacje z córką, z dziećmi, to nie perfekcyjny kalendarz z pokolorowanymi na różowo ważnymi datami.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Puścikowska