Dariusz Przywieczerski, nazywany "mózgiem afery FOZZ" po 12 latach od wyroku trafi do zakładu karnego. 72-letni dziś biznesmen został w sobotę deportowany z USA do Polski. O godz. 13.15 wylądował na lotnisku w Warszawie, ma odsiedzieć 3,5 roku za wyprowadzenie z Funduszu 1,5 mln dolarów.
"Pan Dariusz Przywieczerski mówił o sobie, że jest Napoleonem polskiego biznesu. Dziś ma więc swoje Waterloo - dziś o godz. 13.15 wylądował samolot ze Stanów Zjednoczonych, z przywiezionym na pokładzie przez polskich policjantów skazanym Przywieczerskim, który ukrywał się przed polskim wymiarem sprawiedliwości" - poinformował w sobotę minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Amerykanie przekazali Przywieczerskiego funkcjonariuszom z wydziału konwojowego KGP w piątek. Następnego dnia, z lotniska Chicago O'Hare, przylecieli oni ze skazanym samolotem rejsowym na lotnisko im. Fryderyka Chopina.
"To jest symboliczny moment, który pokazuje, że polskie państwo jest do końca skuteczne i w zakresie jakim to jest tylko możliwe ściga przestępców, którzy uderzają w nasze interesy" - powiedział Ziobro. Jak dodał, rozpoczęła się procedura związana z ostatecznym ulokowaniem Przywieczerskiego w polskim zakładzie karnym.
Ministerstwo nie podaje, do jakiego więzienia trafi Przywieczerski. Jak jednak poinformowała PAP sekcja prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie "po przybyciu do Polski przetransportowany powinien zostać do najbliższej jednostki penitencjarnej i rozpocząć wykonywanie orzeczonej kary pozbawienia wolności".
Przywieczerski został skazany przez Sąd Okręgowy w Warszawie w marcu 2005 roku na 3,5 roku więzienia w związku z wyprowadzeniem z Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego 1,5 miliona dolarów amerykańskich. Biznesmen jeszcze przed decyzją sądu pierwszej instancji zniknął i został za nim wydany list gończy.
W 2006 Sąd Apelacyjny w Warszawie złagodził mu wyrok za pierwszy czyn (wyprowadzenie kwoty 503 tys. dolarów) na 2,5 roku bezwzględnego pozbawienia wolności i karę grzywny. W 2009 roku taką samą karę wymierzono mu za drugi z czynów (wyprowadzenie 1 mln dolarów). W 2010 roku stołeczny sąd okręgowy wydał wyrok łączny, skazując Przywieczerskiego na 3,5 roku pozbawienia wolności.
"Gdyby ten wyrok zsumował się, tak jak to ma miejsce w Stanach Zjednoczonych, (...) to by pan Przywieczerski otrzymał wyrok kary pięciu lat więzienia" - powiedział Ziobro.
Według ministra sprawiedliwości, w związku z aferą FOZZ polski skarb Państwa mógł zostać uszczuplony na kwotę "od dwóch do nawet ośmiu miliardów dolarów".
Ziobro przypominał, że "w aferę FOZZ uwikłani byli niezwykle wpływowi ludzie, z wielu środowisk, przede wszystkim ze służb specjalnych dawnego PRL, aparatu komunistycznego, ludzie związania z aparatem władzy". "Pojawili się też ludzie związani z służbami sowieckimi oraz zwykli bandyci, gangsterzy" - mówił.
"To budziło naturalny strach ludzi, którzy byli odpowiedzialni za funkcjonowanie organów kontroli państwa. Bali się sądzić tę sprawę, bali się zemsty ludzi wpływowych, bezwzględnych ludzi, którzy dorobili się gigantycznych majątków kosztem FOZZ" - dodał Ziobro.
Jak podkreślił, aferę FOZZ udało się osądzić dzięki "wysiłkowi polskich prokuratorów, funkcjonariuszy organów ścigania, biegłych, ale przede wszystkim dzięki determinacji sądu".
Q 2006 roku ustalono, że skazany już Przywieczerski może ukrywać się w Stanach Zjednoczonych. Dlatego Sąd Okręgowy w Warszawie zwrócił się do Ministerstwa Sprawiedliwości, którego szefem był wtedy także Ziobro, z wnioskiem o ekstradycję skazanego z USA do Polski.
Wniosek o ekstradycję, jak poinformował resort sprawiedliwości w komunikacie, został przekazany do Departamentu Stanu USA w lipcu 2006 roku. W kolejnych latach (2007-2010) strona amerykańska wielokrotnie żądała uzupełnienia dokumentacji, na podstawie której Przywieczerski miałby zostać wydany Polsce.
W 2012 roku, po uprawomocnieniu się wyroku łącznego, Sąd Okręgowy w Warszawie ponownie zwrócił się do resortu sprawiedliwości o ekstradycję skazanego. Te dokumenty również przesłano do USA, a przez kolejne lata resort musiał udzielać stronie amerykańskiej wyjaśnień - wynika z komunikatu.
Dopiero dziesięć lat od wysłania Amerykanom pierwszego wniosku w sprawie coś się ruszyło. Sąd Okręgowy w Warszawie otrzymał z USA pismo, że ekstradycją biznesmena zajmie się Biuro Prokuratora Federalnego dla Środkowego Okręgu Florydy w Tampie. W lutym 2017 USA informowało, że Przywieczerski może wkrótce zostać aresztowany. Do zatrzymania doszło 31 października ub.r. na Florydzie - podało MS.
Ziobro ocenił, ze procedury ekstradycyjne ze Stanami Zjednoczonymi nie są szybkie i "rzeczywiście trwają". Jednak w przypadku Przywieczerskiego było to "wyjątkowo długo". Minister oświadczył, że zatrzymanie Przywieczerskiego poprzedziła wizyta przedstawicieli resortu sprawiedliwości w USA, którzy poruszali temat aferzysty z FOZZ jako sprawy priorytetowej. "Podjąłem działania i starania, aby pan Przywieczerski trafił tam, gdzie jego miejsce i to się właśnie stało" - zaznaczył minister.
Z komunikatu wynika, że Przywieczerski byłby przywieziony do Polski już w lutym, gdy sąd w Tampie zatwierdził jego wydanie polskim władzom, ale biznesmen odwołał się od tej decyzji. Po zakończeniu postępowań przed amerykańskimi sądami dokumenty trafiły do Sekretarza Stanu USA, który podjął ostateczną decyzję o ekstradycji Przywieczerskiego.
Ministerstwo Sprawiedliwości, we współpracy z Komendą Główną Policji, podjęło kroki, by jak najszybciej przywieźć Przywieczerskiego do kraju. Sprawa była trzymana do końca w ścisłej tajemnicy.
Ziobro pytany był także, czy jeśli pojawią się jakieś nowe fakty w sprawie FOZZ, będą stawiane kolejne zarzuty. "Niestety upływ czasu, w zderzeniu z obowiązującym w Polsce prawem i do tego jeszcze zmianami, jakie wprowadziła PO pod koniec swojego urzędowania, która wprowadziła de facto taką cichą amnestię (...), spowodowały, że nie ma dzisiaj w mojej ocenie szans na to, żeby wrócić - od strony prawno-karnej - do odpowiedzialności tych, którzy dopuścili się przestępstw w związku z FOZZ-em" - powiedział.
"Można natomiast dążyć do tego, aby ujawnić pewne okoliczności i fakty, które z całą pewnością mogą mieć charakter kompromitujący i mogą wiele mówić o początkach tworzenia się wielkich fortun; tego rodzaju informacje, gdyby wypłynęły z tej sprawy, mogłyby być pouczające i dające do myślenia" - dodał minister sprawiedliwości.
Ministra zapytano również, kto dziś może obawiać się powrotu Dariusza Przywieczerskiego do Polski.
"Nie ulega wątpliwości, że fundusz ten (FOZZ - PAP) i działanie Banku Handlowego (...) były realizacją zasady, (...) że pierwszy milion dolarów trzeba ukraść; czasami kradziono dziesiątki milionów dolarów i robiły to grupy osób, które miały kontakty z ówczesną władzą, a przede wszystkim władzą jeszcze PRL-owską, ludźmi służb specjalnych i ludźmi, którzy byli ulokowani w Banku Handlowym i ministerstwie finansów" - powiedział Ziobro.