W wakacyjnym cyklu filmowym: "Trzy dni kondora".
Utwór Sydneya Pollacka widziałam dawno temu i stwierdziłam, że wypada go sobie odświeżyć. Podobno film po premierze nie miał najlepszych recenzji. Po latach, jak się okazuje należy do klasyki i jest filmem, który należy zobaczyć. "Trzy dni kondora" to film szpiegowski z lat 70. Został nakręcony na podstawie książki "Sześć dni kondora" Jamesa Gardy'ego.
Joe Turner (Robert Redford) pracuje w American Literary Historical Society w Nowym Jorku i czyta książki. Jednak to tylko pozory. Towarzystwo Literackie to przykrywka dla CIA. Turner jest szpiegiem o pseudonimie "Kondor", który pracuje w biurze i czyta książki, gazety, magazyny i szuka w nich powiązań z różnymi historiami i rzeczywistością. Stara się wychwytywać to, co może nie przykułoby uwagi zwykłego czytelnika. Jego koledzy robią dokładnie to samo, a następnie wysyłają raporty do Centrali.
Turner czeka na odpowiedź w sprawie swojego ostatniego raportu, w międzyczasie wybiera się po lunch dla siebie i ekipy z pracy. Gdy wraca, odkrywa, że wszyscy zostali zamordowani, a on sam jest w niebezpieczeństwie. Dzwoni do Centrali, usiłuje wytłumaczyć, co zaszło i zaczyna szukać schronienia. Nie ufa nikomu. Próbuje zrozumieć, co się stało i znaleźć sprawcę zamachu na swoich przyjaciół. Działa zdecydowanie nieszablonowo, dlatego CIA ma problemy z dotarciem do niego. Zamordowanie jego przyjaciela tylko go nakręca do znalezienia mordercy a może morderców. Przypadkowo wplątuje w to wszystko Kathy Hale (Faye Dunaway). Kobieta na początku jest przerażona zachowaniem Turnera, nie wierzy w ani jedno jego słowo, ale potem stara mu się pomóc.
Kto zapłacił za zlecenie? Komu można zaufać? Czy opinia publiczna powinna znać prawdę o grach służb specjalnych? Dlaczego kondory to wymierający gatunek?
Three Days of the Condor - Trailer
Three Days of the Condor - Trailer
MG