Nie jesteśmy tylko wyborcami PO i PiS, a taki realny wybór daje znowelizowana ordynacja do Parlamentu Europejskiego. To zmiana na gorsze, niedobra dla polskiej demokracji.
Zmiany wprowadzone przez PiS w ordynacji wyborczej do Parlamentu Europejskiego premiują wyłącznie silniejsze ugrupowania. To uderzenie w pluralizm i wielobarwność życia politycznego oraz blokada nowych inicjatyw, a także utrwalenie dwubiegunowej sceny politycznej. Prawdą jest, że dotychczasowa ordynacja wyborcza do PE nie była ani prosta, ani czytelna. Polska w tych wyborach podzielona jest na 13 okręgów – każdy z nich obejmuje obszar jednego województwa lub więcej albo tylko jego część. Okręgom nie była dotąd przypisana określona liczba mandatów. Głosowanie odbywało się według systemu proporcjonalnego, a więc głosy oddane na poszczególne listy przeliczane były na mandaty metodą D’Hondta w skali całego kraju. Dopiero po ustaleniu liczby mandatów przypadających na poszczególne komitety rozdzielano je pomiędzy poszczególne listy kandydatów, mandaty zaś uzyskiwali ci, którzy na danej liście otrzymali największą liczbę głosów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Grajewski