Są "poważne przesłanki", by sądzić, że pożary w Attyce, w których od poniedziałku zginęły co najmniej 83 osoby, były spowodowane podpaleniem - powiedział w czwartek grecki minister ds. porządku publicznego Nikos Toskas.
Poinformował, że analiza obrazu satelitarnego i wyniki inspekcji lokalnych sugerują, że ogień, który w poniedziałek wybuchł w krótkim czasie w wielu miejscach, najprawdopodobniej został spowodowany podpaleniami.
"Kwestia pożaru, który zaczął się na górze Pentelikon i rozprzestrzenił na Mati, miasto, gdzie jest najwięcej ofiar, budzi wiele pytań" - powiedział Toskas na wspólnej konferencji prasowej z rzecznikiem rządu Dimitrisem Canakopulosem oraz szefami straży pożarnej i policji. "Martwi nas wiele czynników i mamy fizyczne ślady, które są przedmiotem dochodzenia" - dodał minister, ale nie podał szczegółów.
Dochodzenie prowadzi specjalna sekcja strażaków badająca wszystkie większe pożary. Przed konferencją prasową Toskasa mowa była o możliwości wywołania pożaru przez iskrzenie z uszkodzonego pylonu sieci elektrycznej.
Do środy opanowano prawie wszystkie pożary, które szalały głównie w Attyce w pobliżu Aten, ale również m.in. w Koryncie i na Krecie.
W czwartek nadal trwała identyfikacja i poszukiwanie ofiar ognia na wybrzeżu na wschód od Aten. Teren przeczesuje 300 strażaków i ochotników, ponieważ kilkadziesiąt osób jest zaginionych. W identyfikacji zwłok, w większości bardzo trudnych do rozpoznania, pomaga ekipa specjalistów medycyny sądowej z Niemiec.
Według ministerstwa infrastruktury w rejonie Mati, gdzie ogień objął prawie 2,5 tys. domów, niemal połowa nie nadaje się do zamieszkania.
Na wschód od Aten rozpętała się koło południa burza z piorunami, ale nie było ofiar, jedynie parking na północno-wschodnich przedmieściach stolicy w Marusi zamienił się w jezioro. Po południu ruch został stopniowo przywrócony.
Ludźmi, którzy uciekli przed żywiołem, opiekują się stowarzyszenia i ochotnicy, tragedia wywołała w greckim społeczeństwie wielką falę solidarności i chęci niesienia pomocy poszkodowanym.
Wśród zabitych są całe rodziny z dziećmi. W wyniku pożarów zginęło między innymi dwoje Polaków - zatonęła łódź, na której była matka z synem po ewakuacji z hotelu na terenach zagrożonych pożarem.
Większość ofiar to ludzie, którzy z powodu pożarów zostali uwięzieni w swoich domach lub samochodach; pozostali utonęli w morzu, uciekając przed płomieniami.
Ogień zniszczył wiele budynków i wymusił ewakuację kilku miejscowości. W Grecji ogłoszono stan wyjątkowy i kończącą się w czwartek trzydniową żałobę narodową.
Grecja jest obok Portugalii, Hiszpanii i Włoch jednym z krajów śródziemnomorskich, w których wydłużyły się w ostatnich dziesięcioleciach okresy suszy i wysokich temperatur, co szczególnie sprzyja pożarom lasów.
Tegoroczne pożary w Grecji należą najtragiczniejszych w skutkach w Europie w XXI wieku. Liczba ofiar przekroczyła liczbę osób, które zginęły w licznych pożarach na Półwyspie Peloponeskim z 2007 roku; zginęło wówczas około 70 osób i spaliło się 200 tys. hektarów lasów i pól uprawnych.