Łotwa to kraj w większości luterański. Dziś do luteranizmu przyznaje się ponad połowa Łotyszy. Katolicyzm (ok. 40 proc. ludności) jest równoprawnym wyznaniem. Trzecie co do wielkości prawosławie wyznają przede wszystkim Rosjanie.
Gdy wjeżdżamy pomiędzy odrapane, zaniedbane bloki Vilani, przecieramy oczy ze zdziwienia. Budynki podziurawione są jak szwajcarski ser. Spod okien sterczą brudne kominy. – Gdy padła komuna, wyłączono ogrzewanie – tłumaczy o. Benedykt – i ludzie musieli sami montować sobie piece. Na tym osiedlu mieszka wielu Rosjan. Z okien na piętrze słychać wyraźny śpiew Ave Maria. Trwa peregrynacja figury fatimskiej. Kilkanaścioro starszych ludzi z ogromnym wzruszeniem pada na kolana i zaczyna modlitwę: Esi sveicinâta, Marija…
Jak wiele w życiu wycierpieli? Przypomina mi się opowiadanie pani Ievy, u której nocowaliśmy. Siedem lat spędziła na Syberii. – Co jedliście? – pytam. – Wszystko, co się dało. Nie było chlieba ani kartoszki – uśmiecha się smutno. Ale chwilkę później jej oczy rozbłyskują: pokazuje nam zdjęcie córki. Niebawem będzie dominikanką.
Ryga zachwyca mnóstwem smukłych luterańskich kościołów i barwnymi, gwarnymi uliczkami.
Porsche i adoracja
Gdy Jan Paweł II odwiedził Rygę, do miejscowego seminarium wstąpiło aż 24 kleryków. Dziś w całym ogromnym ceglanym budynku do kapłaństwa przygotowuje się 23 Łotyszy. Spotykamy ich, gdy stojąc obok figury Maryi, śpiewają w ogrodzie litanię. Za murem seminarium gwar. Ryga. Inny świat. Nowoczesność, reklamy, knajpy, dziewczyny w krótkich spódniczkach, nocne kluby, mnóstwo turystów.
To miasto luksusowych samochodów. Rozpędzone bentleye, porsche, jaguary, hammery. Aż nie chce się wierzyć, że jeszcze wczoraj mijaliśmy opustoszale liche chatki, których jedynymi gospodarzami były bociany. Na ulicach stolicy sporo ludzi mówi po rosyjsku. Rosjanie wchodzą do prawosławnego soboru, by przed ikonami zapalić świeczki. Na północy Łotwy cerkwie stoją nieopodal smukłych luterańskich katedr. To tygiel religii, kultur, języków. Znakomicie pokazuje to osoba jedynego łotewskiego świętego. Meinhard był niemieckim biskupem, kanonizowany został przez Jana Pawła II, a spoczywa… w luterańskiej katedrze.
Tętniące życiem miasto przypomina wiele innych na Zachodzie Europy. Na każdym kroku widać jego niemieckie korzenie. W luterańskich kościołach spotykamy jedynie pstrykających fotki turystów. Niewielu ludzi klęczy. Nieopodal katolickiej katedry w kamienicy zastajemy otwarte drzwi. Trwa nieustanna adoracja Najświętszego Sakramentu. Mieszkańcy rozpędzonego miasta przychodzą na chwilkę, by w ciszy posiedzieć sobie na modlitwie.
Radość dziecka
Gdy myślę o kościele na Łotwie, przed oczami mam uśmiechniętą twarz Wilhelma Lapelisa, biskupa nadmorskiej Liepaji. Odwiedziliśmy go w kurii – zwykłej kamienicy, nieopodal gwarnego targu, na którym kupić można chińskie ciuchy, miody i świeże truskawki. Pasterz stolicy Kurlandii, rozmawiając z nami, cieszył się jak dziecko. Zarażał radością wiary.
Z uwagą słuchał naszej opowieści, a na koniec podszedł do nas, delikatnie położył na głowach ręce i błogosławił. Kościół łotewski odżywa. Porównanie ze skorupą orzecha było trafne. Łotysze dzięki twardej skorupie zachowali wewnątrz skarb. Dopiero po 1991 roku wzięli głęboki oddech, a struktury Kościoła mogły się odrodzić. Gdy wyjeżdżaliśmy z Łotwy, żegnały nas bociany: klekoczący znak wiosny i nowego życia.
Marcin Jakimowicz, zdjęcia Henryk Przondziono