Przed sejmem skaleczonych zostało dwóch policjantów. To pokazuje, że protesty przeszły w fazę agresji.
Co jest dziwnego w walce z policją polityczną? Czy ktoś ma pretensje do demonstrantów sprzed lat, którzy rzucali kamieniami w ZOMO? Czy ludzie, którzy kiedyś pisali na murach „junta juje” wyznają dziś ze wstydem, że zniszczyli mienie publiczne, w dodatku używając wulgaryzmu, czy raczej są z siebie dumni? Skoro zatem mamy powtórkę z komuny i nadzwyczajną sytuację, to dlaczego opozycjoniści nie mieliby stosować nadzwyczajnych środków?
Dotychczas podczas protestów ulicznych opozycja stosowała raczej strategię cierpiętnika. Demonstranci przedstawiali się jako ofiary represji. Rekord pobił oczywiście człowiek, który położył się przed sejmem koło racy, udając poszkodowanego. Był też działacz KOD z Pomorza też po przepychance z policjantami opowiadał, jak pochlapał sobie krwią całe spodnie, a i wylegitymowanie polityka przedstawiano jako zamach na wolność obywatelską. Nie mówię, że z tą strategią już się pożegnano – dopiero co jeden z demonstrantów fotografował się w kołnierzu ortopedycznym, choć wyszedł ze szpitala cały i zdrowy – ale na niej się nie kończy. Mazanie po biurach poselskich i budynkach sejmu, a przede wszystkim to, że przed sejmem skaleczonych zostało dwóch policjantów pokazuje, że protesty przeszły w fazę agresji. Usprawiedliwianej, co gorsza, przez sprzyjające demonstrantom media. Moim zdaniem wynika to – zarówno sama agresja, jak i jej usprawiedliwianie – z histerycznej retoryki, jaka towarzyszy protestom. Nikt nie ma obowiązku zachwycać się reformą sądownictwa (osobiście należę do tych, którzy są zadowoleni z tego, że ona w ogóle jest, a trochę mniej z jej kształtu, ale to osobny temat), jednak robienie z niej nowego 13 grudnia i marszu w stronę Rosji i Turcji to kompletna aberracja. I to aberracja niebezpieczna. Jeśli naprawdę mamy reżim w stylu wysadzającego domy we własnym kraju Putina, czy mordującego Kurdów Erdogana, to co złego jest w ataku na policjanta? Właściwie to rządowi siepacze powinni się cieszyć, że skończyło się na rozcięciu łuku brwiowego.
Mam nadzieję, że protesty przed sejmem nie doprowadzą do poważniejszych zajść. Nie wyobrażam sobie zresztą ich uczestników z koktajlami Mołotowa w rękach. Może wszystko rozejdzie się po kościach. Ale skoro poturbowali policjantów, to pewna granica została przekroczona.