Trudno uwierzyć, że prezydent Władimir Putin nie wiedział o rosyjskiej ingerencji w wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych w 2016 roku - powiedział doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton w niedzielnym wywiadzie dla telewizji ABC.
Według Boltona podjęcie tematu ingerencji Rosji w wybory w USA to jeden z celów zaplanowanego na poniedziałek w Helsinkach spotkania prezydenta Donalda Trumpa z Putinem. "Prezydent (Trump) będzie mógł zobaczyć się z prezydentem Putinem w cztery oczy i zapytać go o to" - zaznaczył.
Stany Zjednoczone "nie oczekują konkretnych rezultatów" tego szczytu - wskazał doradca Trumpa, dodając, że władze USA i Rosji zgodziły się, aby było to "w zasadzie swobodne" spotkanie.
Bolton zaznaczył, że na linii Waszyngton-Moskwa "oczywiście istnieją kwestie sporne". Dodał, że jest "dość zaniepokojony" możliwą ingerencją Rosji w kolejne wybory w USA, które odbędą się w listopadzie.
W piątek federalna wielka ława przysięgłych postawiła w stan oskarżenia 12 agentów rosyjskiego wywiadu w ramach dochodzenia w sprawie ingerencji Rosji w wybory w USA w 2016 roku. Resort sprawiedliwości podał, że rosyjscy agenci zostali oskarżeni o włamanie się do systemu komputerowego Krajowego Komitetu Demokratów, demokratycznego sztabu kampanii wyborczej do Kongresu, Partii Demokratycznej oraz jej kandydatki w wyborach prezydenckich Hillary Clinton, a także o wykradanie danych osobistych na dużą skalę.
W lutym wielka ława przysięgłych postawiła w stan oskarżenia 13 Rosjan oraz trzy rosyjskie podmioty w związku z Russiagate. Oskarżono ich między innymi o "spisek mający na celu oszukanie USA" i oszustwa bankowe; pięciu osobom postawiono też zarzut kradzieży tożsamości. Operacje oskarżonych polegały między innymi na wspieraniu Donalda Trumpa i "ubliżaniu Hillary Clinton" - głosi uzasadnienie.