Polscy siatkarze wygrali z Argentyńczykami 3:0 (26:24, 25:20: 29:27) w swoim pierwszym meczu ostatniego turnieju fazy interkontynentalnej tegorocznej Ligi Narodów. Zajmujący czwarte miejsce w tabeli biało-czerwoni walczą w Melbourne o awans do lipcowego Final Six.
Polacy - po słabym występie w ubiegłym tygodniu w USA (w trzech spotkaniach nie wygrali nawet seta) - spadli na piąte miejsce i znacznie utrudnili sobie walkę o awans do turnieju finałowego. Wygrywając w piątek za trzy punkty wykonali jednak ważny krok w kierunku wywalczenia przepustki do niego.
Zajmująca 14. miejsce w 16-zespołowej stawce Argentyna to - przynajmniej teoretycznie - najłatwiejszy spośród rywali, z którymi biało-czerwonym przyszło grać w Australii. Ekipa z Ameryki Południowej występuje bez kilku czołowych zawodników. Tuż przed przylotem do Melbourne zapadła decyzja o tym, że Facundo Conte, który doznał kontuzji barku w minionym tygodniu w Niemczech, wróci do ojczyzny.
Tradycyjnie zmian w kadrze dokonał trener Polaków Vital Heynen. W porównaniu z 14-osobową grupą, która rywalizowała w USA, przed imprezą w Australii Belg dokonał czterech zmian. W miejsce Damiana Schulza, Fabiana Drzyzgi, Michała Żurka oraz Kacpra Piechockiego powołani zostali Łukasz Kaczmarek, Aleksander Śliwka, Marcin Janusz i Paweł Zatorski. Ponieważ ten ostatni jest jedynym nominalnym libero w składzie, to jako rezerwowy na tej pozycji w piątek w gotowości był Mateusz Mika.
Mimo roli faworyta w pierwszej partii biało-czerwoni mieli duże kłopoty z przeciwnikami i to oni musieli gonić wynik (9:12, 16:20). Po ich stronie nie było ani dobrego przyjęcia, ani skutecznego ataku. Heynen podczas przerw podniesionym głosem upominał podopiecznych i apelował o mobilizację. Ci straty zaczęli odrabiać dopiero w końcówce, gdy na boisku pojawili się rezerwowi Maciej Muzaj i Marcin Janusz, a na zagrywkę udał się Bartosz Bednorz. Gdy po kilku punktach z rzędu doprowadzili do remisu szkoleniowiec Argentyńczyków - słynny Julio Velasco - wziął czas. Pierwszą piłkę setową obronili, ale przy ataku ze środka Jakuba Kochanowskiego byli już bezradni.
Przebudzeni w końcówce biało-czerwoni kontynuowali dobrą passę w kolejnej odsłonie. Od stanu 10:10 systematycznie powiększali przewagę. Duża w tym zasługa skutecznego bloku, na który często nadziewali się przeciwnicy. W ostatniej akcji tego seta w tym elemencie błysnęli Mateusz Bieniek i Śliwka.
Wydawało się, że w trzeciej odsłonie Polacy również szybko uporają się z ekipą z Ameryki Południowej, która nie wystrzegała się błędów. Biało-czerwoni prowadzili już 13:6, ale rywale mozolnie odrabiali straty. Przy wyniku 21:18 wydawało się jeszcze, że zapewnią sobie zwycięstwo w tej odsłonie bez większych kłopotów. Drużyna Velasco, który po tym sezonie rozstanie się z kadrą swojego ojczystego kraju, doprowadziła jednak do remisu 22:22. W końcówce kibice obejrzeli kilka długich i efektownych wymian oraz m.in. zagranie nogą libero Argentyńczyków, po którym jego kolega z zespołu przebił piłkę na drugą stronę.
Polacy nie wykorzystali pierwszej piłki meczowej, a następnie obronili dwa setbole. Bohaterem końcówki był Artur Szalpuk, który dopiero w tej partii pojawił się na boisku. Przyjmujący PGE Skry Bełchatów zdobył trzy z czterech ostatnich punktów dla biało-czerwonych.
Najwięcej punktów w zespole Heynena zdobyli tego dnia środkowi - Bieniek 16, a Kochanowski 15.
Polacy zanotowali dziewiąte zwycięstwo w rozgrywkach. Na koncie mają też cztery porażki. W kolejnych dniach zmierzą się z mistrzami olimpijskimi z Rio de Janeiro Brazylijczykami i z gospodarzami.
Jeszcze w piątek w Melbourne Australijczycy zagrają z "Canarinhos".
Biało-czerwoni zajmują czwarte miejsce w tabeli i mają w dorobku 26 pkt. Większość rywali jednak jeszcze nie rozegrała spotkań 13. kolejki.
By zapewnić sobie udział w Final Six - bez oglądania się na innych - Polacy muszą wygrać wszystkie trzy mecze w Melbourne. Przy korzystnych wynikach spotkań zespołów będących w tabeli tuż za nimi może to nie być jednak konieczne.
Do turnieju finałowego, który odbędzie się w dniach 4-8 lipca na stadionie piłkarskim w Lille, zakwalifikuje się pięć czołowych drużyn fazy interkontynentalnej. Stawkę, jako gospodarze, uzupełnią Francuzi.