Polska jest przeciwko unijnym działaniom, które miałyby osłabiać amerykańskie sankcje wobec Iranu - ogłosił w poniedziałek w Brukseli szef MSZ Jacek Czaputowicz. Jak relacjonował, stanowisko Warszawy podzielają państwa, których bezpieczeństwo związane jest z USA.
Unia Europejska od kilku tygodni prowadzi na różnych szczeblach dyskusje o Iranie w świetle decyzji USA o wycofaniu się z porozumienia nuklearnego z tym krajem. UE podejmuje starania, by ocalić ten układ. Komisja Europejska uruchomiła proces aktywacji tzw. statusu blokującego, który ma chronić europejskie firmy przed amerykańskimi sankcjami nałożonymi na Iran.
Sprawa przyjęcia statusu nie jest jednak przesądzona, bo niektóre stolice zgłosiły zastrzeżenia. Czaputowicz mówił dziennikarzom, że jeżeli są jakieś straty, które poniosły firmy europejskie angażując się w Iranie, to trzeba by znaleźć mechanizm rekompensujący te straty.
"Natomiast jeśli chodzi o zachęcanie do dalszego działania firm europejskich, stworzenie mechanizmu z ideą rozwoju współpracy, co by z kolei skutkowało osłabieniem znaczenia sankcji amerykańskich - to byłby już duży problem. To ważna różnica, jak my podchodzimy do tych działań w UE. Nie ma tu jednoznacznego stanowiska" - oświadczył.
Z jego słów wynika, że "państwa, które zawdzięczają Stanom Zjednoczonym bezpieczeństwo", wypowiadały się w podobnym duchu jak Polska, wskazując na potrzebę zachowania relacji transatlantyckich. Podejście to może być zaskoczeniem, gdyż na temat Iranu przywódcy państw UE rozmawiali w połowie maja na szczycie w Sofii, dając zielone światło działaniom Komisji Europejskiej.
Szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini odwoływała się w poniedziałek do ustaleń tego szczytu. Czaputowicz podkreślał, że zarówno dyskusja, jak i ustalenia spotkania w bułgarskiej stolicy mogą być "różnie interpretowane". "Są różne poważne obawy zgłaszane przez różne państwa, dotyczące takiego działania, które miałoby na celu przeciwstawienie się Stanom Zjednoczonym" - oświadczył.
"Problemem z polskiej perspektywy są próby podjęcia działań, które byłyby nastawione przeciwko Stanom Zjednoczonym i będą skutkować przeciwko sankcjom amerykańskim. Tu jest pewien problem. Konsekwencje tego mogą być znaczne" - dodał.
Zastrzegał jednocześnie, że nie można powiedzieć, że Polska będzie przeciwko jedności UE w tym zakresie. "To wymaga po prostu pewnej refleksji. Czas, każdy dzień przynosi nowe informacje i lepsze zrozumienie sytuacji (...). Uważamy, że trzeba rozmawiać ze Stanami Zjednoczonymi, i sporo państw się z tym zgadza, natomiast oczywiście działać w ramach UE, bo jako całość ma ona silniejszą pozycję" - podkreślił Czaputowicz.
Jeden z dyplomatów zachodniego kraju, z którym rozmawiała PAP, powiedział, że stanowisko polskie nie jest odbierane jako "gryzienie po kostkach", lecz jako próba zwrócenia uwagi na wagę relacji z USA i nieizolowanie Waszyngtonu.
Czaputowicz zwracał uwagę, że UE chce zachować porozumienie nuklearne, bo jest ono ważne dla utrzymania bezpieczeństwa, ale - jak dodał - Stany Zjednoczone również chcą zachowania bezpieczeństwa, jednak chciałyby dojść do tego w inny sposób. Minister mówił, że Iran pełni negatywną rolę na Bliskim Wschodzie, działa destabilizująco na sytuację w Syrii, w Iraku, w Jemenie i to wymaga dalszej refleksji.
Szef polskiej dyplomacji ocenił, że najlepszym rozwiązaniem byłoby zawarcie nowej umowy z Teheranem, ale - jak mówił - nie ma takiej woli ani ze strony Stanów Zjednoczonych, ani Iranu.
W ramach porozumienia nuklearnego podpisanego w 2015 roku przez Iran oraz sześć mocarstw (USA, Wielką Brytanię, Francję, Chiny, Rosję i Niemcy) Teheran zgodził się na ograniczenie swojego programu nuklearnego w zamian za stopniowe znoszenie nałożonych nań sankcji. Umowę pod znakiem zapytania postawiła jednak ogłoszona 8 maja decyzja prezydenta Trumpa o wycofaniu z niej USA.