Besançon pisze tak, jakby zamiast pióra i kropidła trzymał skalpel.
Maj 1968. Mija pół wieku od paryskich i kalifornijskich ekscesów, które na długo nadpsuły euro-amerykańską cywilizację. Długowłosi maoiści i trockiści z tamtych barykad nadają od kilku dekad ton światowej polityce i kulturze. Łysi teraz, lecz to kosmetyczna jedynie zmiana, dusze zostały kosmate. Moje pytanie, stałe, uparte: co się stało ze światem i Kościołem w latach 60. XX wieku, ważnym korzeniu dzisiejszych problemów kościelnych, cywilizacyjnych, politycznych? Jakiej przemianie uległa wówczas europejska dusza? Co się działo w tej duszy podczas obrad soboru (1962–1965)?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Jerzy Szymik