O myśleniu i sposobach działania dziecka, które jest wykorzystywane seksualnie, o metodach działania sprawców oraz o tym, jak dochodzi do ujawnienia przestępstwa, mówi Jolanta Zmarzlik, specjalistka ds. ochrony dzieci przed krzywdzeniem z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę w Warszawie.
Mówi pani o ujawnieniu przestępstwa przez dziecko. Czy rodzice nie zauważają, że coś niedobrego dzieje się z ich dzieckiem?
Jeżeli chodzi o zewnętrznego sprawcę, to rodzice z reguły są ostatnimi osobami, które się o tym dowiadują. Rodzicom nie przychodzi do głowy, że dziecko może być w taki sposób krzywdzone. Posługują się magicznym myśleniem, że takie zło jest gdzieś daleko, w określonych środowiskach, że sprawca wygląda jakoś inaczej, że moje dziecko jest mądre i nie pozwoli się skrzywdzić. Tymczasem to tak nie działa. Często różne sygnały, które dziecko wysyła do otoczenia postrzegane są jako jego marudzenie, wymówki, lenistwo, niegrzeczność.
Wyobraźmy sobie, że rodzic uzdolnionemu dziecku kupił za kredyt zaciągnięty w banku fortepian, zapłacił za drogie prywatne lekcje, a "nieodpowiedzialny" dzieciak po trzech miesiącach wykręca się od grania, mówi, że nauczyciel jest głupi a granie nudne. Rodzic reaguje gniewem i wywiera na dziecko presję, zamiast przeanalizować sprawę pod kątem molestowania seksualnego syna przez nauczyciela.
Rodzice przeważnie nie słuchają swoich dzieci. Kiedy córka mówi matce, żeby ta nie chodziła do pracy, że nie chce zostawać w domu z ojczymem, matka mówi, żeby ta przestała histeryzować, że jest już duża, że może zostać. Nie wchodzi głębiej w to, czemu to dziecko jest zdenerwowane albo ciągle udaje, że boli ją brzuch tylko po to, aby matka nie zostawiała jej z ojczymem.
Matki udają, że nie widzą, że dziecku dzieje się krzywda?
Matki w rodzinach kazirodczych są również ofiarami. Po to, żeby przetrwać w tej rodzinie stosują wiele mechanizmów zaprzeczeń, wypierań i oszukiwania samej siebie. One w sumie wiedzą, co się dzieje, ale nie chcą przyjąć tego do wiadomości.
Taka sytuacja: przed telewizorem siedzi rodzina i ojciec na sofie przytula córkę, głaszcze po włosach i całuje w szyję. Kobieta z takiej rodziny nie myśli wtedy, że takie zachowania są nieakceptowalne, tylko myśli: „dlaczego on mnie tak nie całuje? Nie podobam mu się”. Jest zasmucona, zła, zazdrosna. Ten, kto żyje w normalnej rodzinie, nie jest w stanie tego zrozumieć. Ta kobieta skupia się na swoim cierpieniu.
A kazirodztwo w tej rodzinie żyje całą dobę w sposób bezpośredni i pośredni. Żona czeka na męża z obiadem, a on w wejściu już pyta, gdzie jest ich córka. Kiedy dowiaduje się, że jest u koleżanki, to ogarnia go złość, niepokój. Jest tak skoncentrowany na swojej seksualnej relacji z córką, że wydaje mu się, że córka poszła na miasto, żeby go „zdradzać” z innymi mężczyznami. Po jej powrocie do domu pyta gdzie była, co robiła, z kim rozmawiała. Kiedy się uspokoi to zaczyna ją znowu uwodzić prezentami albo karze za to, że była mu nieposłuszna.
W Centrum pojawiają się też matki, które zgłaszają, że ich partner robi krzywdę dziecku, ale na ogół robią to, kiedy zobaczą takie zachowanie wprost lub, kiedy ich relacja z partnerem bardzo mocno się popsuła...
Kiedy przypadek wykorzystywania seksualnego został ujawniony, dziecko broni sprawcę?
Przeważnie tak się zdarza, jeśli dziecko jest uwiedzione. Pewną śliczną 12-latkę uwiódł ojczym. Rodzina o wysokim statusie społecznym, ludzie zamożni i wykształceni. Matka tej dziewczyny zaszła w ciążę ze swoim nowym partnerem. Ciąża była zagrożona i kobieta musiała wiele czasu spędzać w szpitalu. W tym czasie jej partner oszalał na punkcie tej 12-latki. Obsypywał jej łóżko kwiatami, kupił jej konia, zabierał na wycieczki zagraniczne. Dziewczynka była w wieku pokwitania, właśnie obudziły się w jej organizmie hormony, była skłonna do pierwszych miłosnych uniesień, marzeń, fantazji. I wtedy, kiedy jej rówieśniczki kochały się w aktorach z filmów, czy chłopakach ze starszych klas, to ona od razu stała się kobietą.
I wcale nie było tak, że ojczym z nią współżył. On ją przygotowywał do współżycia, mówił że ją kocha, że go podnieca, obdarzał ją perwersyjnymi pieszczotami, tłumaczył jej, że muszą się ograniczać "tylko" do tych pieszczot, bo jest za młoda, ale on z miłości na nią poczeka. Kiedy matka urodziła dziecko zorientowała się, że jej mąż spędza więcej czasu z jej córką, a dziewczynka zachowuje się zalotnie i wysyła jej komunikaty „jestem od ciebie ładniejsza”. Kobieta zgłosiła się po fachową pomoc, a wtedy jej partner wyprowadził się z domu. Stwierdził, że tak bardzo kocha swoją pasierbicę, że nie może dłużej żyć z nią pod jednym dachem. Ta uwiedziona nastolatka zaczęła uciekać z domu i go szukać. Podejmowała próby samobójcze, wybijała szyby, płakała... Żaden psycholog do niej nie trafił, bo jej się wydawało, że zabrano jej coś, co było w jej życiu najważniejsze.
Jeżeli dziecko jest wykorzystywane przez kogoś wyjątkowego, cieszącego się powszechnym szacunkiem, autorytetem np. księdza, czuje się wybrane, wyróżnione spośród innych. Dla dziecka w jego posłudze, w rytuałach, których dokonuje jest coś niecodziennego, coś z magii, coś odświętnego. Im bardziej dziecko może się zbliżyć do tego, tym bardziej czuje się wyróżnione i zaszczycone. Dziecko związane jest wyróżnieniem, nie może więc zrobić przykrości księdzu i czegoś mu odmówić.
Kolejny przykład to 10-letnia dziewczyna wykorzystywana przez dwóch mężczyzn. Pierwszy sprawca wmawiał jej, że się z nią ożeni. Był wobec niej delikatny, kiedy mówiła „nie” to się wycofywał, ale ta relacja była zdecydowanie seksualna. Z kolei inny mężczyzna, który ją wykorzystywał, groził jej i ją wyzywał. Dziewczyna miała dokładny podział w głowie – pierwszy z nich nie robił jej krzywdy, nie miała do niego pretensji. W jej rozumieniu tylko ten drugi ją krzywdził. Od pierwszego dostała to, czego jej brakowało – miłość. Tak posłodzonej krzywdy nie postrzegała jako czegoś, co nie powinno nigdy mieć miejsca.