O myśleniu i sposobach działania dziecka, które jest wykorzystywane seksualnie, o metodach działania sprawców oraz o tym, jak dochodzi do ujawnienia przestępstwa, mówi Jolanta Zmarzlik, specjalistka ds. ochrony dzieci przed krzywdzeniem z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę w Warszawie.
Gdzie leży granica, której dorosły nie może przekroczyć w kontaktach z dzieckiem?
Normalnie zorganizowany, zdrowy człowiek, doskonale wie gdzie jest ta granica. Jeżeli usiłuje podporządkować sobie dziecko, ma fantazje związane z tym, że ciało dziecka go podnieca albo ma zbyt dużo napięcia seksualnego, a dziecko traktuje jako najłatwiejszy obiekt do rozładowania tego napięcia, to to jest przekroczenie granicy. To nie jest tak, że normalny człowiek w pewnym momencie myśli: „a może zajrzę temu dziecku w majteczki?”. Najpierw musi się w nim budować taka potrzeba, a czyn jest konsekwencją. Nigdy odwrotnie.
Nic nie upoważnia nas do przekroczenia granicy np. spania z dzieckiem nago czy obnażania się przed nim. W naszej kulturze nie akceptujemy, nie propagujemy takich zachowań. Jeżeli się do tego dąży to znaczy, że coś musi mnie w tym podniecać. Jeżeli bierzemy dziecko na kolana nie po to, żeby mu coś pokazać, czy przytulić bo np. jest smutne, ale zaczynamy dążyć do tego, żeby ono wchodziło nam na kolana, bo czujemy związany z tym dreszczyk, to jest to przekroczenie granicy.
Jeśli dorosła osoba dąży i preferuje kontakt z dzieckiem, a nie dorosłymi, powinno to budzić niepokój otoczenia. Oczywiście są osoby, które zawodowo mają kontakt z dziećmi, ale to tylko element pracy i nie szukają z nimi kontaktów np. w mediach społecznościowych.
Czy np. trener, nauczyciel, ksiądz, powinien kontaktować się z dzieckiem za pośrednictwem mediów społecznościowych?
Ale po co? Na portalach społecznościowych na ogół chcemy powymieniać się ze znajomymi zdjęciami, przeżyciami, opiniami i informacjami. Jeżeli np. trener zakłada grupę na facebooku, która jest otwarta do wglądu publicznego i są tam informacje dotyczące godzin treningów, czy odwołanych zajęć to jest to uzasadnione. Ale prywatne kontakty są przekroczeniem granicy.
Miałam wgląd w portal pewnego księdza, który prowadził korespondencję z chłopcami w wieku 11 lat. Pojawiały się w tych rozmowach zwroty „dobranoc syneczku”, „tęsknię za tobą”, „czemu długo się nie odzywasz?”, „czy pamiętasz, jak ostatni raz rozmawialiśmy i cię przytuliłem?”. To jest to coś, co zdecydowanie przekracza granice kontaktu z dzieckiem i jest ewidentnym dowodem do zachęcania dziecka do przekraczania barier bliskości.
Normalny człowiek obraca się w grupie dla siebie adekwatnej wiekowo, a nie tworzy sobie grupę wsparcia z dziećmi! Widziałam również wpisy nauczyciela gimnazjum, który wręcz szukał dla siebie wsparcia w grupie gimnazjalistów. Pisał im, że cierpi, nie może zaleźć sobie nikogo bliskiego, itd.
Czasami człowieka ciągnie seksualnie do dzieci i bardzo długo temu zaprzecza sam przed sobą. Tłumaczy sobie, że jest przecież fajnym opiekunem dla dzieci, one go lubią. Czasami sam przed sobą musi przekroczyć pewne bariery i dostrzega, że relacje z dziećmi są dla niego atrakcyjniejsze niż z dorosłymi, aż dochodzi do przekroczenia granic fizycznych. Myślę, że powinna obowiązywać zasada, że nauczyciele nie mogą prywatnie za pośrednictwem mediów społecznościowych kontaktować się z uczniami.
Jak dochodzi do ujawnienia tego, że dziecko jest wykorzystywane seksualnie?
Dzieje się to z wielu różnych powodów. Czasami bywa i tak, że wykorzystywanie nigdy nie jest ujawnione. Do przerwania sytuacji wykorzystywania dochodzi m.in. dlatego, że dziecko przestaje być atrakcyjne dla sprawcy albo np. sprawca zmienia pracę, czy wyprowadza się do innego miasta. Czasami przestaje to robić, bo czuje, że pali mu się grunt pod nogami.
Istnieje wiele faz relacji seksualnej dziecka z dorosłym. Najpierw dziecko wchodzi w relację, bo jest już „przygotowane” albo głęboko zmanipulowane i nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, co się dzieje. Później jest w pułapce, nienawidzi sprawcy i czuje się tak samo złe, jak on. Myśli, że jest „brudne” i wszyscy będą nim gardzili, jeśli się dowiedzą. Potem może przyjść taki etap, że przeleje się czara goryczy i dziecko, które cały czas w sobie nosi piętno tajemnicy, niekontrolowanie wybucha.
Pracowałam z chłopcem, którego trener mówił, że jest on wybitnie uzdolniony w swojej dyscyplinie, dlatego powinien on przychodzić na indywidualne treningi, bo on zrobi z niego gwiazdę. Chodziło jednak o zadręczanie tego 12-latka kontaktami seksualnymi.
Chłopiec czuł wielkie obrzydzenie, nie chciał chodzić na treningi, obiecywał sobie, że nigdy więcej tam nie wróci. Trener naciskał, aż w końcu pojawił się u niego w domu i przeprowadził rozmowę z rodzicami tłumacząc im, że te dodatkowe godziny to wielka szansa. Obiecywał wyjazdy zagraniczne, duże pieniądze, karierę. Nacisk pojawił się więc i od strony rodziców. Pewnego dnia chłopak zezłościł się, rozpłakał, zaczął rzucać rzeczami i powiedział, że nie będzie już chodził na treningi. Pytany przez rodziców dlaczego, kłamał, że sport jest głupi, że już go nudzi. W końcu wybuchł i wykrzyczał rodzicom, co tak naprawdę dzieje się na tych treningach ...
Czasami zdarza się tak, że małe dzieci ujawnią coś bezwiednie. Miałam również styczność ze sprawą dotyczącą małych dzieci, które chodziły do żłobka. Jedna z dziewczynek, 3-latka, podczas kąpieli poprosiła swoją mamę, aby ta pocałowała ją w miejsce intymne. Kiedy zdziwiona matka zapytała skąd ten pomysł dziewczynka powiedziała, że tak robi pan, który zajmuje się nimi w żłobku.
Do ujawnienia dochodzi również dlatego, bo dziecko odkrywa, że nie jest jedyne, wyjątkowe i najważniejsze dla sprawcy. Dowiaduje się, że są też inne dzieci. I wtedy czuje się porzucone, zdradzone, oszukane. To, czego mu brakowało - bycia kimś ważnym dla kogoś dorosłego – okazało się być kłamstwem.
Dziecko może się też w domu poświęcać - np. starsza siostra chroni młodsze. Kiedy orientuje się, że sprawca sięgnął też po młodsze dziecko, wtedy mówi, co się dzieje.
Wysyp ujawnień jest w wakacje. Dzieci wtedy wyjeżdżają na pewien okres z domu, są odsunięte od sprawcy i czują się na tyle bezpieczne, że mówią o swojej krzywdzie.