Kard. Müller wyjaśnia, dlaczego nie można zgodzić się z propozycją części biskupów niemieckich

Ze względu na istotną więź między przynależnością do Kościoła a Eucharystią nie jest możliwe udzielanie Komunii Świętej protestantom, związanym sakramentem małżeństwa ze współmałżonkiem katolickim – uważa były prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kard. Gerhard Ludwig Müller.

Kiedy ktoś interpretuje istniejący w człowieku duchowy głód Boga i Bożej łaski w kategoriach psychologicznych zamiast teologicznych, pojawia się niebezpieczeństwo mylenia sakramentów chrześcijańskich z pogańską magią. Ze względu na nadprzyrodzoną wiarę i łaskę Eucharystia jest „pokarmem nieśmiertelności” (Ignacy Antiocheński, List do Efezjan); nie jest ona lekarstwem na doświadczenia psycho-dramatyczne i urazy. W takich przypadkach ważne jest stosowanie naturalnych środków leczniczych i terapii. Eucharystia nie może przywracać niejako fizycznie utraconej komunii kościelnej, gdy brakuje jedności nadprzyrodzonej, wypływającej ze wspólnego wyznania wiary, sakramentów i widzialnej jedności z papieżem i biskupami.

Niektórzy twierdzą, z pozorną wielkodusznością, że spraw nie należy interpretować zbyt surowo i że ostatecznie decyzja o przyjęciu Komunii Świętej powinna być pozostawiona pobożnym uczuciom i dobrej woli ludzi. Jednakże w istocie to odwołanie się do subiektywnych uczuć, lekceważące dyscyplinę sakramentalną wykazuje pogardę dla wiary, która została objawiona przez Boga i powierzona Kościołowi katolickiemu. Kiedy poszczególne konferencje biskupów starają się rozwiązać trudności przez sprawowanie władzy, rezygnując z wszelkich wysiłków zmierzających do głębszego zrozumienia wiary katolickiej i wyrażają autorytarny dyktat, milcząco zakładając aprobatę papieża, wówczas magisterium Kościoła podminowuje samo siebie. Wszakże jego autorytet opiera się nie na władzy administracyjnej, lecz na „słowie Bożym, spisanym lub przekazanym”. Urząd Nauczycielski „nie jest ponad słowem Bożym. Lecz jemu służy, nauczając jedynie tego, co zostało przekazane. Z nakazu Bożego i przy pomocy Ducha Świętego pobożnie słucha on Bożego słowa, święcie strzeże i wiernie wykłada. I wszystko, co z tego jednego depozytu wiary czerpie, podaje do wierzenia jako objawione przez Boga” (Sobór Watykański II, Konst. Dei Verbum, 10).

Bóg ustanowił w Kościele katolickim tylko jedno magisterium. Niektórzy proponują, aby w Kościele mogła istnieć różnorodność i rozbieżność w sprawach wiary oraz udzielaniu sakramentów. Sugeruje się nawet, że konferencje biskupów lub poszczególni biskupi mają własne magisterium, dzięki któremu mogą interpretować Objawienie na własnych prawach w sposób dogmatycznie wiążący bez więzi z papieżem i episkopatem powszechnym. Propozycja ta nie tylko ujawnia przerażający brak edukacji teologicznej, ale jest niczym innym jak potwornym atakiem na jedność Kościoła w Chrystusie. Dla Kościoła powszechnego i kolegium biskupów papież jest zasadą jedności wiary i podstawą komunii w sakramentach. Indywidualni biskupi odgrywają analogiczną rolę dla swoich Kościołów lokalnych (por. Sobór Watykański II, Lumen gentium 18; 22). Nie mogą być przyczyną podziału Kościoła powszechnego na autokefaliczne kościoły narodowe. Świecka zasada decentralizacji władzy politycznej może być stosowana do Kościoła tylko analogicznie i tylko w odniesieniu do logistycznych kwestii administracji kościelnej. Z całą pewnością nie można jej zastosować do prawdy, która jednoczy wszystkich wierzących w Boga, trwających „w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach” (Dz 2, 42).

Tym niemniej, w wyjątkowej sytuacji zagrożenia śmiercią, kiedy stawką jest bezpośrednie przygotowanie wierzącego na jego sąd szczegółowy i życie wieczne, Kościół nie może odmówić pomocy duszpasterskiej chrześcijaninowi niekatolickiemu, który jest ochrzczony, gdy on lub ona poważnie o to prosi. Oczywiście może to mieć miejsce jedynie przy poszanowaniu wiary osoby wierzącej. W rzeczy samej większość chrześcijan niekatolickich nie jest winna herezji i nie odstąpiła od Kościoła katolickiego z własnej inicjatywy. Ze względu na chrzest i wiele innych elementów, które budują Kościół, chrześcijanie wspólnot eklezjalnych, które wyłoniły się z Reformacji, mają rzeczywisty związek z Kościołem katolickim. Rzeczywiście istnieje komunia, chociaż nie jest to pełna komunia (II Sobór Watykański, Unitatis redintegratio, 3).

Gdy chrześcijanie niekatoliccy w sytuacjach poważnej konieczności, która ma wpływ na ich wieczne zbawienie – sytuacji tych nie należy mylić z dylematami społecznymi lub psychologicznymi – proszą księdza katolickiego o sakramentalne przebaczenie grzechów i Komunię świętą jako wiatyk, czyli jako pokarm na ich ostatnią drogę, wówczas rzeczywiście można im udzielić tych sakramentów łaski. Nie trzeba spełniać żadnych innych warunków, niż wyrażenie wiary Kościoła odnośnie do tych sakramentów, przynajmniej domyślnie. Rzeczywiście, ze względu na ich wiarę, nadzieję i miłość Bóg daje im łaskę sakramentów. Należy unikać wszelkich pozorów relatywizmu.

Nie wolno jednak arbitralnie poszerzać koncepcji takich jak „przynaglająca poważna konieczność” (Kodeks Prawa Kanonicznego, kan. 844, §4), aby de facto doprowadzić do sakramentalnej jedności Kościoła katolickiego ze wspólnotami kościelnymi, które nie są z nim w pełnej komunii. Należy interpretować prawo kanoniczne w świetle objawionej wiary, a jeżeli chodzi o prawo czysto kościelne, musi być ono również korygowane w tym samym świetle. I odwrotnie, niemożliwe jest, aby pozytywne, czysto ludzkie dyspozycje kanoniczne kiedykolwiek praktycznie podważały wiarę. Jeśli chcemy być nadal katolikami, to nie jest możliwa rozbieżność między doktryną wiary a jej praktyką. Ostatecznie, celem nie jest interkomunia między widzialnymi Kościołami, które będą od siebie oddzielone, ale widzialna jedność Kościoła, która wyraża się i urzeczywistniania w jedności wiary, sakramentów i uznaniu urzędu nauczania i rządzenia papieża i biskupów (II Sobór Watykański, Unitatis redintegratio, 4).

Choć małżeństwo i rodzina wyznaniowo mieszane stanowią zapewne wielkie wyzwanie dla małżonków i ich dzieci, to mogą być jednocześnie szansą z ekumenicznego punktu widzenia. Z całą pewnością jednak nie stanowią one sytuacji „przynaglającej poważnej konieczności”, wymagającej udzielania sakramentów Kościoła katolickiego stronie niekatolickiej dla zbawienia jego czy jej duszy. Jeśli chrześcijanie protestanccy dochodzą do wewnętrznego przekonania, że w swoim sumieniu potwierdzają całą wiarę katolicką i jej formę kościelną, to muszą również dążyć do pełnej widzialnej komunii z Kościołem katolickim.

W odniesieniu do Kościołów prawosławnych pytanie jest inne zarówno pod względem dogmatycznym, jak i praktycznym, ponieważ mają one zarówno takie samo rozumienie Kościoła jak i rzeczywistości sakramentalnej, jak katolicy. Mają ważne sakramenty, sakramentalne kapłaństwo i ważne święcenia biskupów, którzy są prawdziwymi i prawowitymi następcami Apostołów. Tak więc, pod warunkiem, że „domaga się tego konieczność lub zaleca prawdziwy pożytek duchowy” i unika się błędu indyferentyzmu oraz „fizycznie lub moralnie jest niemożliwe udanie się do szafarza katolickiego”, wierny katolicki może poprosić księdza prawosławnego o sakrament pokuty, namaszczenia chorych i Eucharystii (Kodeks Prawa Kanonicznego, 844 § 2). Jeśli chodzi o rozporządzenia Kościoła katolickiego, kapłan katolicki może zgodnie z prawem udzielić tych sakramentów chrześcijanom prawosławnym, pod warunkiem, że „sami o nie proszą i są odpowiednio przygotowani” (Kodeks Prawa Kanonicznego, 844 §3). Natomiast prawosławni są bardziej powściągliwi w stosunku do Kościoła katolickiego. Powodem jest to, że w swojej doktrynie o sakramentach nie zawsze, przynajmniej nie konsekwentnie, wyciągali wnioski Kościoła katolickiego z fundamentalnych decyzji anytdonatystycznych w IV i V wieku. Idąc za nimi Kościół katolicki uważa, że nawet kapłan heretycki lub schizmatycki, lub ten, który nie żyje nienagannie moralnie, może skutecznie udzielać sakramentów, pod warunkiem, że jest on ważnie wyświęcony i sprawuje sakramenty zgodnie z intencją Kościoła.

Jeśli chodzi o kompetencje konferencji biskupich w kwestiach doktrynalnych, nie można ograniczać tego zagadnienia do ich kompetencji prawnych, kanonicznych. Niezwykle ważne jest, aby pamiętać, że ani biskupi, ani papież nie mają kompetencji do ingerowania w treść sakramentów (Sobór Trydencki, Nauka o Komunii pod dwiema postaciami, DH 1728) lub milcząco inicjować procesy, które wprowadzają błędy i zamieszanie w praktyce sakramentalnej, zagrażając w ten sposób zbawieniu dusz.

Ekumenizm musi zmierzać do przezwyciężenia różnic doktrynalnych w istocie sprawy. Nie może ograniczać się do znajdowania formuł kompromisów słownych, których ostatecznie nie da się utrzymać. Gdy zrzuca się winę za podział chrześcijaństwa zachodniego na teologię akademicką, to krzewiona jest jedynie obojętność w sprawach wiary. Konsekwencją byłby nihilizm eklezjologiczny otwierający otchłań, która ostatecznie pochłonie Kościół. Istnieje jednak alternatywa, której należy się trzymać: „Kościół Boga żywego ... filar i podpora prawdy” (1 Tm 3,15).

« 1 2 3 »