O tym, co o. Pio szepnął Karolowi Wojtyle i czy z Watykanu łatwiej wyciągnąć newsy niż od sycylijskiej mafii, z Andreą Torniellim rozmawia Marcin Jakimowicz.
„Jestem jak Piotr, ukrzyżowany głową w dół” – westchnął raz Jan Paweł II w klinice Gemelli. Skąd takie dramatyczne słowa? Przecież na co dzień nie skarżył się na swój los…
– Tym razem to również nie była skarga. To stwierdzenie faktu. Papież, który od początku przywiązywał ogromną wagę do teologii ciała, sam wysportowany, zahartowany, uciekający z Watykanu na narty, nagle zaczyna chorować na Parkinsona. Chorobę, która powoduje, że ciało przestaje cię słuchać. Umysł pracuje na pełnych obrotach, a ciało nie odpowiada. To było wielkie upokorzenie dla tego sprawnego, jeżdżącego po całym świecie Papieża.
W Pana książce znajdziemy mnóstwo wydarzeń widzianych „od kuchni”, niedostępnych tym, którzy pielgrzymki śledzili na ekranie telewizora. Na przykład ogromny upór schorowanego Papieża chcącego odwiedzić Golgotę.
– Był to człowiek od samego początku niezwykle zdeterminowany. Na przykład w 1979 r., gdy odradzano mu wyprawę do puebli. Wysłuchał wszystkich, a na końcu rzucił: W takim razie jadę (śmiech). Historia w Jerozolimie była niezwykła. Papież nie wyobrażał sobie, że wyjedzie z miasta, nie odwiedzając miejsca śmierci Jezusa. Kilka razy w ciągu dnia mówił: „Chcę odwiedzić Kalwarię”. Nie da rady – słyszał – czeka samolot, nie ma czasu, nie da się tego zorganizować, na Golgotę prowadzi wiele stromych, wyślizganych schodów. To była zbyt wielka bariera. Papież zrobił małą awanturkę. Był zdeterminowany. Powiedział: jeżeli nie wejdę, samolot nie odleci. I dopiął swego. Wjechał bocznymi drzwiami autkiem, którego używa się na polach golfowych. On musiał tam być!
Sporo miejsca poświęca Pan relacji między Karolem Wojtyłą a o. Pio. Co naprawdę stygmatyk szepnął młodemu księdzu z Polski?
– Na pewno nie zapowiedział proroczo jego pontyfikatu. A takie opinie czytam często w poważnych gazetach. Sam Papież dwukrotnie to dementował. Jestem jednak pewien, że o. Pio widział proroczo w Wojtyle człowieka, od którego zależeć będzie przyszłość Kościoła. Wystarczy prześledzić dokumenty, które świadczą o tym, w jak szczególny sposób traktował korespondencję z tym nieznanym księdzem z Wadowic.
Musiał coś przeczuwać, skoro powiedział o tych listach: „Zachowajcie je”. Dostawał przecież tony podobnych.
– Powiedział: „Jemu nie można odmówić”. To była korespondencja między dwoma mistykami. Tuż przed śmiercią o. Pio powiedział, by zachował akurat te listy. Wynika z nich jasno, że kontakt listowny (a myślę, że i silna więź mistyczna) był utrzymywany. Z listów wynika, że Wojtyła wielokrotnie zwracał się do stygmatyka z prośbą o modlitwę.
Zazwyczaj prosił za innych. Znane jest zwłaszcza cudowne uzdrowienie chorej na raka Wandy Półtawskiej. Czy prosił kiedyś o modlitwę za siebie?
– Czytałem list z 1963 r., w którym Wojtyła – wikariusz generalny z Krakowa – prosi o. Pio o modlitwę za Kościół krakowski. Niezwykłe jest to, że dwa miesiące po wysłaniu listu został arcybiskupem Krakowa.
Prosił wówczas o pomoc „w olbrzymich problemach duszpasterskich”. Nie chodziło chyba o zwykłe użeranie się z komunistami?
– Myślę, że na to mocne stwierdzenie złożyło się kilka przyczyn. Diecezja pozostawała bez arcybiskupa, komuniści nie ułatwiali jej życia. A poza tym Wojtyła, zafascynowany ewangelią życia, widział na własne oczy, jak ogromne spustoszenie sieje w Polsce aborcja. To musiało rozdzierać mu serce. Ale to tylko moje hipotezy. O tym, co naprawdę znaczył ten zwrot, wiedział jedynie o. Pio.
Opisuje Pan wiele przypadków osób uzdrowionych po wstawienniczej modlitwie Jana Pawła II. Nie boi się Pan wychodzić przed szereg? Jeszcze przed beatyfikacją?
– Nie boję się, bo wszystkie opisane cuda zdarzyły się jeszcze za życia Jana Pawła II. A w procesie beatyfikacyjnym bierze się pod uwagę jedynie uzdrowienia, które miały miejsce po jego śmierci. Świadectwa zebrałem, zanim rozpoczął się proces. To opowieści naocznych świadków, którzy są przekonani o tym, że odzyskali zdrowie po spotkaniu z Janem Pawłem II.
Marcin Jakimowicz (Gość Niedzielny)