„Wyjdź z grobu” – przeczytałem i wiedziałem, że to o mnie. Przed laty po długiej duchowej szarpaninie uznałem, że Bóg mnie takiego brudnego w swym Kościele po prostu nie chce. Odszedłem, bo uwierzyłem kłamstwu.
Ksiądz na spotkaniu Seminarium Odnowy Wiary zapytał: „Czy kogoś poruszył jakiś fragment biblijny w tym tygodniu?” – opowiada Piotr Florczak, właściciel warsztatu samochodowego. – Wstałem i powiedziałem: „Mnie dotknęło czytanie o Łazarzu. Czułem, że to mnie Jezus wyprowadził z grobu”. Przeczytałem: „A Jezus ponownie, okazując głębokie wzruszenie, przyszedł do grobu. Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień. Jezus rzekł: »Usuńcie kamień«. Siostra zmarłego, Marta, rzekła do Niego: »Panie, już cuchnie«” i… wzruszenie odebrało mi głos. Wstałem i wyszedłem. Część wspólnoty myślała, że się obraziłem (śmiech), a ja byłem bardzo poruszony tym słowem. Zwłaszcza stwierdzeniem „Panie, już cuchnie” rozłożyło mnie na łopatki. Czytając to, miałem świadomość, że nie chodzi o żadnego Łazarza, ale o mnie. To była moja historia. Coś we mnie pękło, coś stało się w moim sercu, bo zapragnąłem wrócić do Boga. Nigdy nie czułem takiej tęsknoty. Chodziłem po lesie i płakałem.
Ja, Łazarz
Jezus wyciągnął mnie z grobu. Moim grobem było życie bez sakramentów, życie w konkubinacie, zniewolenie grzechem nieczystości. To przez ten grzech odpadłem z Kościoła. Nie zaufałem Bogu i walczyłem sam. Szarpałem się. Chciałem zerwać z nałogiem, ale nie potrafiłem. Zły duch wmawiał mi, że jestem nikim. Biegałem do spowiedzi, próbowałem żyć w czystości i za każdym razem upadałem. W końcu uznałem, że to nie ma sensu. Że ja do tego Kościoła nie pasuję. Nie jestem godny, by do niego chodzić.
Dziś czytam w „Dzienniczku”: „Niechaj się nie lęka do Mnie zbliżyć dusza słaba, grzeszna, a choćby miała więcej grzechów niż piasku na ziemi, utonie wszystko w otchłani miłosierdzia Mojego” i dziękuję Bogu za Jego miłosierdzie! Przecież to jest kosmos: można mieć więcej grzechów niż piasku na ziemi i mieć dostęp do Jego miłosierdzia! Przed laty tego nie wiedziałem. Nie wierzyłem w Boże miłosierdzie, ale w mą silną wolę i zdolność wyjścia z grzechu. Opierałem tę walkę na sobie, nie na Bogu.
Jako młody chłopak chodziłem do kościoła, nie miałem jednak żadnej relacji z Panem. W pewnym momencie uznałem nawet, że moje życie Go nie interesuje.
Nawróciłem się w wieku 22 lat na festiwalu muzyki chrześcijańskiej. Tam usłyszałem, że Bóg mnie kocha, i to słowo mnie zmieniło. Myślałem sobie: Boże, skoro Ty mnie tak kochasz, to ja Ci pokażę, że się uwolnię z moich grzechów. Dla Ciebie więcej nie zgrzeszę. Okazało się, że wpadłem w to szambo jeszcze głębiej.
Przemoc rodzi przemoc
Nikt nie chce być wyśmiewany, odtrącony, więc przybrałem maskę twardziela. Choć byłem wrażliwy, grałem cwaniaka. Wszedłem po uszy w klimaty kibolskie. Wciągnęło mnie to, brałem udział w ustawkach. Myślę, że szukałem wspólnoty. Fajnie mieć wsparcie kumpli. Kiedyś ktoś mnie zaczepił, potem dołączyli inni, powiedziałem: „Jak jesteście takie cwaniaki, to poczekajcie chwilę”. Sięgnąłem po telefon i po chwili zjawili się kumple. Mogłem na nich liczyć, przynajmniej tak mi się wydawało. Budowałem swą wartość na akceptacji innych, nie znałem swej tożsamości w Jezusie. Pogubiłem się.
Dokonywałem rozbojów. Byłem w stanie wejść do samochodu i zabrać ludziom komórki. Po to, by zaimponować kumplom i mieć kasę na imprezę. Było w tym dużo pozerstwa. Kiedyś pobiłem mocno jednego człowieka i miałem problem z prawem.
Trzeba przyznać, że kumple – kibice potrafili o mnie zawalczyć. Kiedyś przyszli do mnie do domu i powiedzieli krótko: „Jest wyjazd, masz kupiony bilet”. Nie pamiętam, by znajomi ze wspólnoty przyszli kiedyś do mnie, by wyciągnąć mnie na spotkanie. Nie chcę nikogo oskarżać, oceniać, ale mówię, jak było. Życie kibolskie to była wojna na ostro. Przemoc rodzi przemoc, a miłość – miłość. Czułem nienawiść do kibiców przeciwnej drużyny. Pielęgnowałem ją. Nie chcę oceniać moich byłych kumpli, bo wiem, że bardzo się pogubili. Odreagowują to, że nie doświadczyli w życiu miłości i spotykali się z agresją i odtrąceniem. Dziś o tym wiem.