Stawianie sprawy tak, jakby od dobrego liceum uzależnione było całe dorosłe życie, jest absurdalne, w dodatku kłamliwe i szkodliwe.
No i stało się. Zostałam matką dziecka, które zdaje do liceum. Świat już nigdy nie będzie taki sam i perspektywa edukacyjno-życiowa mocno się zmieniła. A najbardziej zmieniła się (naiwna, przyznaję) wiara w zdrowy edukacyjny rozsądek rodziców, części uczniów i nauczycieli. Ale po kolei. Trzyletnie gimnazjum (szczęściem już niedługo zniknie z orbity uczniowskiej i rodzicielskiej) to czas intensywny na wielu płaszczyznach – rozwoju intelektualnego, emocjonalnego, ważnych wyborów życiowych. To czas, gdy hormony szaleją, „dzieje się” w sercach i głowie uczniów. I po raz pierwszy naprawdę trzeba pomyśleć o przyszłości. Jeśli to myślenie jest spokojne, zorientowane na wiele lat i pełne nadziei, biedy nie ma. Jest działanie, ale pozbawione szału, histerii i przedziwnych dla szesnastolatka pojęć, jak „wybór na całe życie”, „walka o dobrą przyszłość”, „porażka”, czyli edukacyjne „być albo nie być”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Puścikowska