Jestem nastawiony dość optymistycznie co do szans na wycofanie się ze wszczętej wobec Polski procedury z art. 7 - powiedział w niedzielę w Trzciance prezes PiS Jarosław Kaczyński. Opowiedział się jednocześnie przeciwko wypowiedzeniu przez Polskę konwencji antyprzemocowej Rady Europy.
Według szefa rządzącej partii wycofanie się Polski z ratyfikacji konwencji antyprzemocowej nie ma sensu, ponieważ nie ma praktycznych skutków jej obowiązywania, zaś wypowiedzenie jej wywołałoby "kolejny atak na Polskę". Zapewnił jednocześnie, że dopóki PiS rządzi, Polska nie wprowadzi małżeństw homoseksualnych.
Lider PiS był pytany o to, kiedy Polska wypowie tzw. konwencję antyprzemocową podczas spotkania z mieszkankami Trzcianki (woj. wielkopolskie).
W odpowiedzi Kaczyński przyznał, że z polskiego punktu widzenia konwencja ta "jest do niczego niepotrzebna, bo jeżeli chodzi o ochronę kobiet w prawie karnym (...) u nas jest wszystko, jak powinno być".
"W Polsce nie ma żadnego problemu prawnej dyskryminacji kobiet, w rankingach światowych my jesteśmy, jeśli chodzi o sposób traktowania pań, na trzecim-piątym miejscu od góry (...), różnica między zarobkami kobiet a mężczyzn jest w Polsce bardzo niewielka, oczywiście przy takich samych kwalifikacjach, kilka procent, czyli, krótko mówiąc, mamy tutaj sytuację dobrą, chociaż oczywiście w praktyce społecznej to bardzo różnie wygląda w różnych regionach kraju, są bardzo różne obyczaje - ja to wszystko wiem, ja naprawdę Polskę zjeździłem, jakbym był trzema kierowcami TIR-u na raz" - mówił szef PiS.
"Wiem, że do ideału jest bardzo daleko, tylko nie wszystko się da załatwić przy pomocy prawa - prawo jest w porządku, praktyka się poprawia, natomiast w tej chwili wojna z tym genderem (...) jest w tym wymiarze prawa międzynarodowego w istocie bez sensu" - dodał.
Podkreślił, że w Polsce pod tym względem "nic się złego nie dzieje", zapewniając, że póki PiS rządzi, "żadnych małżeństw homoseksualnych nie będzie". Deklaracja ta spotkała się z aplauzem zgromadzonych na spotkaniu.
"Będziemy sobie spokojnie czekać aż kraje UE i inne kraje otrzeźwieją, i będzie w Polsce, proszę państwa, wyspa wolności, w Polsce będzie można mówić w różnych sprawach to, co kto uważa, bo w dużej części Europy już dzisiaj wolności nie ma, jest mowa nienawiści, można za powiedzenie kilku prawdziwych słów, nawet za powiedzenie, że ze związków homoseksualnych nie ma dzieci (...) można iść do więzienia, można za to mieć policję w domu (...); w Polsce tego nie będzie, chyba że dopuścicie do władzy tamtych" - oświadczył Kaczyński.
Prezes PiS stwierdził jednocześnie, że wycofanie się z konwencji "wywołałoby kolejny atak na Polskę, a praktycznych skutków tego (jej obowiązywania - PAP) nie ma, więc po co, w gruncie rzeczy, robić sobie kolejną awanturę".
"My w tej chwili jesteśmy w (trakcie) ciężkiej pracy - nie wiem, jak ona się skończy, ale jestem dość optymistycznie (chociaż, podkreślam, dość, a nie bardzo optymistycznie) nastawiony - nad tym, żeby się wycofano z tego art. 7, żeby nam, że tak powiem przestano tym dziurę w brzuchu wiercić" - zauważył Kaczyński.
Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (tzw. konwencja antyprzemocowa) została zaprezentowana w 2011 r. Trzy lata później weszła w życie. W Polsce od początku budziła kontrowersje; przytaczano argumenty o jej niezgodności z konstytucją oraz o tym, że stanowi zagrożenie dla polskiej tradycji rodziny (dokument zakłada, że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem oraz że przemoc nie może być usprawiedliwiana tradycją ani religią). Polska podpisała konwencję w grudniu 2012 r., a ratyfikowała - w 2015 r.