Promotorzy aborcji wykorzystują matkę dziecka z zespołem Downa do propagandy zabijania dzieci. A z tej, która się wykorzystać nie da, robią czarny charakter.
22.03.2018 18:12 GOSC.PL
Trwa mobilizacja środowisk poaborcyjnych. Po apelu biskupów, którzy upomnieli się o leżący w Sejmie projekt „Zatrzymaj aborcję”, podpisany przez 830 tysięcy Polaków, rzecznicy zabijania dzieci próbują powtórzyć histerię z czarnego protestu. „My, kobiety »Gazety Wyborczej« różnimy się poglądami na aborcję, ale wszystkie jutro zaprotestujemy przeciw zmuszaniu Polek do rodzenia ciężko chorych dzieci” – oświadczyły w czwartek na pierwszej stronie pracowniczki rzeczonej gazety.
Znacznie dalej w propagowaniu zabijania chorych dzieci poszedł TVN 24, w którym wyemitowano wypowiedź starszej kobiety. Jak powiedziano, pani Renata „jest kochającą mamą dorosłego już Jurka z zespołem Downa. O tym, że nie jest zdrowy jak trójka starszego rodzeństwa, kobieta dowiedziała się dopiero po porodzie i od tamtej pory opiekuje się synem”. Głos ze studia informuje, że pani Renata „30 lat temu miała wskazania i prawo do usunięcia ciąży, ale o tym nie wiedziała” (przypomnijmy, że 30 lat temu obowiązywało prawo PRL, w którym „wskazaniem” do zabicia dziecka była po prostu wola matki).
Czy gdyby pani Renata wiedziała, poddałaby się aborcji? „Nie wiem, czy bym się zdecydowała, bo każda sytuacja jest inna, ale na pewno bym rozważała taką sytuację” – mówi do kamery (przypomnijmy – mówi to o synu, który żyje i ma prawa człowieka jak każdy inny człowiek).
To nie wszystko. Dalej pani Renata z emocją w głosie mówi: „Uważam, że nikt nie ma prawa – mając doświadczenie, bo ja wiem, o czym mówię – i ja bym nigdy się nie odważyła zmuszać jakąkolwiek matkę do urodzenia dziecka niepełnosprawnego. To się stwarza piekło na ziemi całej rodzinie”.
Głos ze studia informuje, że dziś pani Renata „z przerażeniem słucha argumentów za zaostrzeniem prawa do aborcji. Między innymi tych głoszonych przez pełnomocniczkę komitetu »Zatrzymaj aborcję«. Kaja Godek miała wybór, który chce odebrać innym”.
Tu pojawia się krótki urywek porannej dyskusji Kai Godek i Joanny Scheuring-Wielgus z Moniką Olejnik, pokazany w taki sposób, żeby zilustrować powyższą tezę.
Agresja i podłość, z jaką potraktowano Kaję Godek jest zrozumiała. Środowiska proaborcyjne mają z nią szczególny problem – właśnie dlatego, że jest kobietą i matką dziecka z zespołem Downa. Trudno ją ugodzić, trzeba się więc uciec do skrajnej manipulacji, aby przedstawić ją jako osobę, która miała po prostu taki kaprys urodzić dziecko z zespołem Downa – bo mogła przecież wybrać inaczej. Zdumiewające, że mówi się to w obecności dorosłych lub dorastających ludzi, których ta sprawa dotyczy. Słyszą oni wypowiadane pod ich adresem straszne słowa, słabo tylko ukryte pod warstwą słuszniackiego bełkotu o dramatach kobiet. Słowa te brzmią: Szkoda, że jesteście, ale cóż, wasze matki popełniły błąd i was urodziły. A ta jedna, to nawet nie pozwala innym matkom zabijać takich jak wy.
Tak się to czyta. I to w czasach, w których tak się podobno dba o prawa człowieka i tak szanuje osoby niepełnosprawne.
Franciszek Kucharczak