„Teraz dusza moja doznała lęku i cóż mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny. Nie, właśnie dlatego przyszedłem na tę godzinę”. J 12,27
Ile to razy przepełnieni lękiem o jutro zwracamy się do Boga z prośbą o rozwiązanie problemu. Chcemy, by zabrał od nas cały strach, jednak nie zawsze od razu jesteśmy gotowi Bogu go ofiarować. Wydaje nam się, że chcielibyśmy żyć w wolności, tymczasem kurczowo trzymamy się lęku przed zrobieniem kolejnego kroku, bo tak jest łatwiej. Dzięki temu nie narażamy się na porażkę czy rozczarowanie i możemy dalej „beztrosko” trwać w już oswojonym lęku. Stoimy w miejscu i przestajemy się rozwijać, bo boimy się zaufać. A życie z Bogiem to przecież wiara w niemożliwe, w to, że w moim życiu mogą wydarzyć się cuda. Pomimo tego nie zawsze idziemy za Chrystusem, który za nas poszedł na krzyż… i zmartwychwstał! Właśnie taką obietnicę złożył nam Bóg, że tymi zawiłymi ścieżkami życia zaprowadzi nas prosto do nieba.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Roksana Bartuzel