Z bazy pod K2 narodowej wyprawy na niezdobyty zimą szczyt w Karakorum wyszedł Denis Urubko, a szykują się Marcin Kaczkan i Piotr Tomala. Natomiast Rafał Fronia jest w Skardu i czeka na lot do Islamabadu - przekazał Krzysztof Wielicki.
"Po wykonaniu badań zdiagnozowano u niego pęknięcie przedramienia. Udzielono mu niezbędnej pomocy lekarskiej. Kontuzja wyklucza go z dalszego udziału w wyprawie" - poinformował kierownik.
Dodał, że Urubko ma dokonać rekonesansu powyżej obozu pierwszego bez poręczowania, a w godzinach popołudniowych w górę wyjdzie zespół Kaczkan i Tomala w celu ubezpieczania linami terenu do "jedynki" i być może powyżej obozu drugiego, jeśli warunki pogodowe będą sprzyjające.
W niedzielę Wielicki po konsultacji z dziesięcioma pozostałymi uczestnikami wyprawy (wcześniej musiał powrócić do Polski Jarosław Botor ze względów rodzinnych), dokonał wyboru innej drogi atakowania szczytu, tzw. Żebrem Abruzzi.
W piątek, w trakcie podchodzenia do obozu pierwszego na 5900 m drogą Basków, samoistnie spadający kamień uderzył Fronię w przedramię. W środę w podobny sposób urazu - mimo posiadania kasku - doznał podczas wspinaczki do "jedynki" Adam Bielecki. Jak poinformował, powoli wraca do zdrowia i niedługo powinien ruszyć do góry.