Marcin P. i Katarzyna P. mieli łącznie uzyskać z Amber Gold ponad 18 mln 800 tys. zł; oprócz wynagrodzenia, pieniądze te pochodziły z wypłat tytułem "zaliczki", przelewu lub umowy zlecenia" - poinformował na środowym posiedzeniu sejmowej komisji śledczej poseł Jarosław Krajewski (PiS).
Komisja przesłuchiwała w środę kolejnego funkcjonariusza Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, który pracował przy sprawie Amber Gold.
Krajewskiego interesował "wątek wyprowadzania środków" z Amber Gold przez Marcina i Katarzynę P.; jak mówił ich wynagrodzenie za pracę w Amber Gold wynosiło początkowo 50 tys. zł miesięcznie, a później wzrosło do 200 tys. zł miesięcznie. A ponadto - dodał Krajewski - Marcin P. wielokrotnie przekazywał na swoje rachunki drobne kwoty tytułem "przelew zysku" bez tytuły prawnego.
Poseł PiS poinformował, że Katarzyna P. i Marcin P. mieli łącznie uzyskać z Amber Gold kwotę 18 mln 831 tys. zł. "To jest tak łączna kwota z różnych tytułów" - zaznaczył Krajewski.
Wyjaśnił, że na tę kwotę oprócz wynagrodzenia, składały się wypłaty tytułem "zaliczka, przelew lub umowy zlecenia".
Krajewski pytał świadka, czy ABW w trakcie przesłuchań świadków ustaliła, jak wyglądał mechanizm i kto miał wiedzę nt. tych wypłat.
"Przesłuchania świadków, a konkretnie pracowników Amber Gold, wskazywały na strukturę, mechanizm, sposób postępowania prezesa tej firmy i z tego wynikało, że osobą, która miała możliwość wypłacania i decydowania był właśnie prezes" - powiedział funkcjonariusz ABW.
Dodał, że z relacji pracowników wynikało, że "robili to, co robili", a innymi mieli się nie interesować. "Osoba za ścianą nie do końca wiedziała, co robi ta druga osoba" - powiedział świadek.
"W związku ze specyfiką, strukturą firmy, myślę, że ci pracownicy nie mieli pojęcia, w jaki sposób to funkcjonuje. Mogły wiedzieć o tym nieliczne osoby, (..) te osoby, które pracowały w tzw. księgowości" - dodał świadek.
Wyjaśnił, że użył określenia "tzw. księgowości", ponieważ tej księgowości de facto nie było w Amber Gold.
Członkowie komisji pytali także funkcjonariusza ABW o poszukiwanie złota, które miało Amber Gold i bliskie kontakty małżeństwa P. z byłym gdańskim dominikaninem Jackiem Krzysztofowiczem.
Świadek zeznał, że kwestia poszukiwania złota była omawiana z prokuratorami. "Nie było decyzji, aby dokonać przeszukania klasztoru" - podkreślił świadek.
"Informacje nie wskazywały na uzasadnione podejrzenie, że może tam być złoto, ponieważ można to naprawdę schować wszędzie i w każdej chwili. Zostało uznane, że może nie być tego złota i tyle" - powiedział.
Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) pytała świadka o firmę Excelo, która odpowiadała za reklamę i PR m.in. należących do Amber Gold linii lotniczych OLT Express. Pytała, czy ABW zbadała wątek związany z tym, czy firma Excelo służyła do "wyprowadzenie i wyprania" pieniędzy z Amber Gold. Świadek odpowiedział, że taki wątek nie był badany. "Nie było takiego polecenia" - odparł.
Posłowie z komisji pytali, czy w toku obserwacji ABW "wyszła" postać Mariusa Olecha; świadek odparł, że to jest "dobry temat" na niejawne posiedzenie komisji. Wassermann dopytywała, do którego roku Olech był w kręgu zainteresowania ABW. Świadek odpowiedział, że "do końca absolutnie nigdy nie wykluczono wersji" związku Olecha ze sprawą Amber Gold.