Nie wiedziałem, czy dobrze robię, ratując cię – powiedział do Laury lekarz, który zajmował się nią na oddziale intensywnej terapii. Laura może ruszać tylko głową, ale jej historia daje nadzieję innym.
Była bardzo dynamiczną osobą – wspominał Antonio, narzeczony Laury Salafii. 34-latka z miasteczka Sortino na Sycylii łączyła studia z pracą. Lubiła zwierzęta i jak wielu Włochów jeździła na motorze. 1 lipca 2010 r. zdała z wyróżnieniem egzamin na uniwersytecie w Katanii, gdzie studiowała filologię hiszpańską. Mogła już wracać do domu, ale postanowiła zaczekać na koleżankę, która zdawała swój egzamin później. Kiedy Laura wyszła na plac, przed budynek dawnego klasztoru benedyktynów, trafiła ją kula z pistoletu. Strzelcem był Andrea Rizzotti, 54-letni pracownik lokalnego urzędu. Usiłował zabić młodszego od siebie o kilka lat Maurizia Gravino. Trafił go trzema pociskami. Czwarty utkwił w szyi Laury. Uszkodził kręgosłup. Studentka w ciężkim stanie trafiła do szpitala.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jakub Jałowiczor