Kazimierz, jedyny polski król z przydomkiem Wielki, z pewnością zasługiwał na więcej, ale dobre i to, co mamy, czyli „Korona królów”.
Syn Władysława Łokietka był postacią niezwykle barwną i psychologicznie skomplikowaną. Wszyscy wiemy, że „zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną”, ale niewiele więcej. „Korona królów” daje nam szansę, by lepiej poznać władcę, jego osiągnięcia i epokę, w której żył. Dla scenarzystów to także gratka, bo Kazimierz nie był postacią z pomnika, przed którą należy padać na kolana. Jego polityczne osiągnięcia są niepodważalne, natomiast życie osobiste trudno określić jako przykładne. Romanse, nieślubne dzieci czy straszliwa tragedia, do jakiej z jego przyczyny doszło na Węgrzech, niewątpliwie kładą się cieniem na jego postaci. Był znakomitym dyplomatą, znał możliwości kraju, którym rządził, i potrafił trafnie ocenić sytuację polityczną, w jakiej w danym momencie się znajdował. Jednocześnie był człowiekiem zdecydowanym i czasem okrutnym. Miejmy nadzieję, że to wszystko znajdzie przynajmniej częściowe odbicie w „Koronie królów”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz