Ustąpienie Antoniego Macierewicza to najpoważniejsza ze zmian w polskim rządzie. To sukces prezydenta w sporze z rządem, ale wcale nie zwiększa on wpływów dużego pałacu w armii.
Resort obrony przejął Mariusz Błaszczak, jeden z najwierniejszych ludzi Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS będzie miał zatem większy wpływ na wojsko niż w czasach grającego po swojemu Macierewicza. Oprócz tego dymisja dotychczasowego ministra jest nie do przełknięcia dla twardego elektoratu PiS. Chyba nawet usunięcie Beaty Szydło z funkcji premiera aż tak nie zirytowało najbardziej przekonanych wyborców. Irytacja ta już teraz skupia się na prezydencie, zresztą rzecznik PiS Beata Mazurek natychmiast po uroczystości zaprzysiężenia jasno dała do zrozumienia, że zmiana w MON to efekt nacisku Andrzeja Dudy. Zatem prezydent kolejny raz zraża do siebie twardy elektorat. Czy zrekompensuje to poparcie tych bardziej centrowych wyborców, trudno ocenić.
Andrzej Duda nie przejął też Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Resort nie przypadł w udziale Krzysztofowi Szczerskiemu, choć sam szef prezydenckiej kancelarii wspominał, że mógłby zmienić miejsce zatrudnienia. Zamiast niego szefem MSZ został Jacek Czaputowicz. To człowiek o pięknej przeszłości z czasów opozycji antykomunistycznej i dobry fachowiec. Jednak w okresie konfliktu z Komisją Europejską na czele resortu przydałby się ktoś z silniejszą osobowością. Czaputowicz przez lata był wykładowcą i urzędnikiem. Znajomi z czasów walki z komuną też nie wspominają go jako człowieka szczególnie bojowego.
W ministerstwach osieroconych przez Mateusza Morawieckiego doszło do zmian organizacyjnych. Mianowanie zajmującej się dotąd kulturą Jadwigi Emilewicz ministrem przedsiębiorczości i rozwoju to ewidentny efekt targów koalicyjnych. Nominacje dla Teresy Czerwińskiej (finanse) i Jerzego Kwiecińskiego (inwestycje i rozwój) wskazują na to, że premier chce technokratów. Z kolei pozbycie się z resortu ochrony środowiska Jana Szyszki (dobrego merytorycznie, ale znienawidzonego przez aktywistów ekologicznych), a z Ministerstwa Zdrowia mającego problemy z komunikacją ze społeczeństwem Konstantego Radziwiłła to zamykanie niepotrzebnych frontów. Rekonstrukcyjna telenowela wreszcie się kończy, ale nie oznacza to końca konfliktu między ośrodkiem prezydenckim a rządem.