Z ogromnym zainteresowaniem Włosi przyjęli zachętę papieża Franciszka do mówienia dialektem w rodzinie – z rodzicami i dziadkami – jaka znalazła się w improwizowanym kazaniu podczas tradycyjnego chrztu dzieci w Kaplicy Sykstyńskiej w niedzielę Chrztu Pańskiego. Przekazywanie wiary, powiedział Franciszek, „może dokonywać się jedynie w dialekcie, w dialekcie rodziny, taty i mamy, dziadka i babci”.
Jak zauważył prezes najstarszej instytucji czuwającej nad czystością języka włoskiego Akademii della Crusca profesor Claudio Marazzini, to dowartościowanie przez papieża dialektu "zawiera absolutną prawdę, zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę jego biografię: chociaż pochodzi z Argentyny, zawsze pamiętał o swoich korzeniach, które są w Piemoncie, pamięć o dialekcie wyniósł z dzieciństwa, bo był to język jego rodziny, język miłości, znacznie różniący się od włoskiego”.
Dialekt, podkreślił włoski językoznawca, jest językiem korzeni i prostoty, chociaż nie zawsze jest prosty. Papież nawiązał do tych wartości. "Dialekt, tam, gdzie się go jeszcze używa, wciela doskonale autentyczne wartości rodziców i dzieci, miłość i prostotę”. W stolicy Piemontu Turynie posługuje się dialektem już tylko jedna trzecia rodzin, dodał prof. Marazzini. Jego zdaniem papież Franciszek nadal pamięta o tym, że najbliżsi – a zwłaszcza babcia Rosa - uczyli go modlić się po piemoncku.
Prezes akademii zaapelował przy okazji o to, aby dialektu nie przeciwstawiać nigdy językowi narodowemu, przypominając, że we Włoszech „dialekty są braćmi języka włoskiego, urodziły się wtedy, co on”, są tak stare, jak on i posiadają zasługujący na szacunek bogaty dorobek literacki.