Ponad 1100 interwencji podjęły od niedzielnego wieczora służby obrony cywilnej Portugalii w związku z nadejściem huraganu Ana. Silny wiatr z deszczem doprowadził do kilkuset przypadków podtopień i upadków drzew, a także do ofiar w ludziach.
Do najtragiczniejszego zdarzenia doszło w mieście Marco de Canavezes, na północy kraju, gdzie upadające drzewo zabiło 45-letnią kobietę podróżującą samochodem. Dwaj pasażerowie innego auta, które jechało tą samą drogą, zostało rannych.
Jak poinformowały władze obrony cywilnej Portugalii, na terenie całego kraju z niedzieli na poniedziałek utrzymują się bardzo trudne warunki pogodowe. Ujawniły, że służby wzywane były w teren ponad 1100 razy. Zazwyczaj ich interwencje miały związek z usuwaniem powalonych drzew.
"Do północy na terenie kraju zarejestrowaliśmy 789 przypadków drzew powalonych przez silny wiatr. Liczne są też podtopienia", powiedział Paulo Santos z portugalskiej obrony cywilnej.
Santos ujawnił, że najtrudniejsza sytuacja panuje na terenie aglomeracji Porto, Lizbony i Coimbry, a także w Bradze, Aveiro oraz Viseu.
Meteorolodzy spodziewają się, że w efekcie huraganu dojdzie w Portugalii do znacznego spadku temperatur nad ranem w poniedziałek. Wskazują, że fenomen atmosferyczny może w niektórych częściach tego kraju zapełnić rzeki i tamy wysuszone przez utrzymujący się od kilkunastu miesięcy brak deszczu.
Dotychczas z powodu suszy najtrudniejsza sytuacja panowała w mieście Viseu, gdzie ratusz oszacował, że wody pitnej wystarczy tylko do Bożego Narodzenia. Od listopada prowadzono tam regularne dostawy wody cysternami z innych części kraju.
Z szacunków Portugalskiego Instytutu Morza i Atmosfery (IPMA) wynika, że do rekordowej suszy przyczyniła się nigdy wcześniej nienotowana wysoka temperatura powietrza pomiędzy wrześniem a listopadem br.