MON złożyło zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez część osób z Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, którą kierował Jerzy Miller - poinformował we wtorek szef resortu Antoni Macierewicz.
"W dniu dzisiejszym MON złożył zawiadomienie do prokuratury. Ale nie wiem, czy jest to związane z działalnością Telewizji Republika, chociaż gratuluję materiału, który państwo zamieścili, bo zawiera on prawdę. Rzeczywiście jest tak, że członkowie komisji Millera - do prokuratury i sądu będzie należało stwierdzenie, którzy z nich i w jakim stopniu - wszyscy są za to odpowiedzialni - są odpowiedzialni za poświadczenie nieprawdy w przynajmniej czterech kwestiach" - powiedział Antoni Macierewicz w Telewizji Republika.
Według Macierewicza członkowie PKBWLLP poświadczyli "nieprawdę co do tego, iż badali miejsce katastrofy w miejscu zdarzenia, zaraz po niej".
"Po drugie, że czarne skrzynki były otwierane wspólnie przez Rosjan i przez Polaków w Moskwie. Nieprawda, główna czarna skrzynka, czy też ta, która uważana jest powszechnie za główną - zapis głosowy rozmów między pilotami - była znaleziona dużo wcześniej i Rosjanie ją otworzyli, zanim jeszcze Polacy ja mogli w ogóle zobaczyć" - podkreślił szef MON.
"Po trzecie, ocena tego, jakie było przeciążenie wtedy, gdy samolot uderzał w ziemię. Zarówno komisja pani Anodiny, jak i za nią komisja pana Millera stwierdziła, że to było 100 g." - powiedział Macierewicz. Dodał, że sami "członkowie komisji pana Millera twierdzą, że nie mogło być 100 g" i ustalili wartość przeciążenia na 2-9 g.
Ponadto według Macierewicza "raport został sfałszowany, jeżeli chodzi o obecność generała Błasika w kokpicie i wydawania przez niego komend".
W ubiegły wtorek TV Republika pokazała materiał, w którym przedstawiła fragmenty stenogramów z posiedzenia Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, na którym omawiano wątek obecności w kabinie pilotów dowódcy Sił Powietrznych gen. broni Andrzeja Błasika.
"Aby go skazać na infamię - a poprzez skazanie jego, skazać także prezydenta i Polskę jako całość, a zwłaszcza armię i Siły Powietrzne - przeprowadzono cały, bardzo wyrafinowany proces kłamstwa. Z pełną świadomością, że operuje się nieprawdą, że nie ma żadnego dowodu na obecność gen. Błasika w kokpicie, a mimo to przypisano mu słowa, przypisano mu działania, przypisano mu obecność, która miała wywrzeć kluczowy wpływ na to, iż doszło do tej tragedii" - mówił wtedy szef MON w TV Republika.
Macierewicz powiedział wówczas, że odbyły się trzy narady komisji, na których "próbowano stworzyć fałszywe wrażenie", że Błasik był w kokpicie samolotu. Jak dodał, ma informacje, że "wbrew temu, czego mogliśmy się spodziewać, były protesty - nie wszyscy członkowie komisji tak się zachowywali". "Byli też członkowie komisji, którzy mówili: panowie, to jest za daleko idące, przecież są materiały, które wskazują, że tam (w kokpicie) nie było generała Błasika, zróbmy inaczej, nie kłammy tak. I te protesty były gaszone bardzo zdecydowanie" - zauważył.
W latach 2010-11 katastrofę smoleńską zbadała Komisja Badania Wypadków Lotniczych, której przewodniczącym był ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W opublikowanym w lipcu 2011 r. raporcie, komisja Millera stwierdziła, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a w konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.