Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony. Łk 14,11
Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. Potem opowiedział zaproszonym przypowieść, gdy zauważył, jak sobie pierwsze miejsca wybierali. Tak mówił do nich:
«Jeśli cię ktoś zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca, by przypadkiem ktoś znamienitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: „Ustąp temu miejsca”, a wtedy musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce. Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. A gdy przyjdzie ten, który cię zaprosił, powie ci: „Przyjacielu, przesiądź się wyżej”. I spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników.
Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony».
Często zdaje się nam, że wiemy lepiej, mamy większe doświadczenie, jesteśmy przekonani o swojej racji. Nic w tym złego, pod warunkiem że nie zatracimy pokory i zdolności uważnego postrzegania otaczających nas osób. Bo najważniejszy jest kontekst. Ileż razy czułam się zwyczajnie zawstydzona i zbita z tropu, słysząc przejmujące historie tzw. zwykłych ludzi. Bo przecież ci, których mijamy na ulicy, niejednokrotnie są doświadczani przez życie w sposób trudny do wyobrażenia. A jednak uśmiechają się, walcząc często o kolejny darowany dzień, przepuszczają nas w drzwiach, choć ich świat właśnie się wali, pozdrawiają życzliwym słowem, choć ich myśli zajęte są walką z niemożnością. Jak wielu niepozornych i skrytych świętych spotykamy każdego dnia, zgubionych w tłumie, niemal niewidzialnych. Ale musimy sobie zdać sprawę, że to ich Pan Bóg poprosi, by zajęli miejsca u szczytu stołu, bo w Jego oczach są zupełnie wyjątkowi i niepowtarzalni. Zawsze jest ktoś, kto winien zająć wyższe miejsce niż ja, i o tym nie wolno mi zapomnieć.
Elżbieta Grodzka-Łopuszyńska