Nieoczekiwanie, Trójmorze buduje się niejako oddolnie.
Wśród europejskich komentatorów panuje opinia, że po niedzielnych wyborach Austria zbliży się do Polski i Węgier. Wybory nad Dunajem wygrał mocno prawicowy Sebastian Kurz. Ludowa Partia Austrii Kurza wejdzie teraz najprawdopodobniej w koalicję z jeszcze bardziej prawicową Wolnościową Partią Austrii. Nowemu rządowi w Wiedniu będzie pewnie bliżej do Warszawy i Budapesztu niż do Brukseli.
Sebastian Kurz zdobył popularność swoim negatywnym stosunkiem do polityki otwartych drzwi dla pozaeuropejskich imigrantów. Ale nie tylko ta kwestia zbliża Kurza do Kaczyńskiego czy Orbana. Trudno sobie wyobrazić aby austriacka prawica przychylnym okiem patrzyła na plan Macrona wielkich transferów pieniężnych z północy Europy (czyli także z Austrii) na południe kontynentu.
Ale wyniki wyborów w Austrii to może być część większego trendu. Za tydzień wybory we Czechach, po których parlament w Pradze mogą zdominować partie uważane za populistyczne i eurosceptyczne. Praga może dołączyć do koalicji Warszawy, Budapesztu i zapewne Wiednia, sprzeciwiającej się zakusom brukselskiej biurokracji na powiększanie swojej władzy. A przynajmniej postara się, aby pomysł relokacji imigrantów pozostał martwy.
Kiedy powstawała koncepcja Trójmorza, miała się ona opierać na projektach infrastrukturalnych i energetycznych. Nieoczekiwanie, kraje tworzące tą grupę zaczyna łączyć coś jeszcze. W kolejnych stolicach władzę zaczynają zdobywać budzący trwogę lewicowo-liberalnych elit. A niejako symboliczny patronat nad Trójmorzem objął znienawidzony przez te elity Donald Trump.
W latach 90-tych pojawiła się inicjatywa Hexagonale, skupiająca Austrię, Czechosłowację, Jugosławię, Polskę, Wegry i Włochy. Inicjatywa ta miała m.in. zapobiec dominacji Niemiec w Europie. Teraz, kiedy Włochy mogą stać się kolejnym krajem, w którym będzie rządzić eurosceptyczna koalicja, inicjatywa ta może odżyć. Koalicja Włoch i Trójmorza może być poważną przeciwwagą dla pomysłów budowania lewicowo-liberalnego superpaństwa europejskiego, forsowanego właśnie przez Berlin.