Kiedy wielotysięczne tłumy zebrały się koło Niego, tak że jedni cisnęli się na drugich, zaczął mówić najpierw do swoich uczniów: „Strzeżcie się kwasu, to znaczy obłudy faryzeuszy”. Łk 12,1
Kiedy ogromne tłumy zebrały się koło Jezusa, tak że jedni cisnęli się na drugich, zaczął mówić najpierw do swoich uczniów: «Strzeżcie się kwasu, to znaczy obłudy faryzeuszów. Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome. Dlatego wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a co w izbie szeptaliście do ucha, głoszone będzie na dachach.
A mówię wam, przyjaciołom moim: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic już więcej uczynić nie mogą. Pokażę wam, kogo się macie obawiać: bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła. Tak, mówię wam: Tego się bójcie! Czyż nie sprzedają pięciu wróbli za dwa asy? A przecież żaden z nich nie jest zapomniany w oczach Bożych. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli».
Obłuda… Ileż razy przedstawiana – w literaturze pięknej, w malarstwie. Obłudne, zwykle gładkie słowa, naznaczone obłudą wypowiedzi, rady dawane niby w dobrej wierze… Namalowane wykrzywione obłudą twarze zdają się niekiedy aż nieludzkie, a niekiedy – przeciwnie – arcyludzkie. Bo obłuda to wreszcie naprawdę bardzo, bardzo ludzka rzecz. A że obłuda – najpóźniej wtedy, kiedy wyjdzie na jaw – musi zdawać się wstrętna? No cóż, nie wszystko, co ludzkie, musi zachwycać – niekiedy to, co ludzkie, odpycha. Pozostaje pytanie – czy obłuda faryzeuszy różni się czymś od tej znanej nam (mam nadzieję, że nie na co dzień)? Wszak w rozważanym fragmencie Ewangelii według św. Łukasza Jezus zdaje się podkreślać, że idzie o jej specjalny rodzaj – obłudę faryzejską. Otóż wydaje się, że są kategorie społeczne, grupy, społeczności kultywujące obłudę, ćwiczące się w sztuce obłudy, umiejętnie obłudą się posługujące – i w sztuce obłudy biegłe. I stąd szczególnie groźne. To właśnie przypadek faryzeuszy.
Krzysztof Łęcki