Feministki zachęcone przypisywanym sobie "sukcesem", jakim było odrzucenie w zeszłym roku projektu gwarantującego życie każdemu człowiekowi od poczęcia, w tym roku organizują "Czarny Wtorek". Będą podczas manifestacji tego dnia zbierać podpisy pod projektem o fałszywej nazwie "Ratujmy Kobiety".
03.10.2017 11:25 GOSC.PL
Jak wiele osób daje się nabrać na manipulację hasłem "Ratujmy Kobiety"? Dużo, biorąc pod uwagę osoby przerażone tym, co wyjaśniamy podczas kontrpikiet. Tymczasem, w projekcie o ratowaniu kobiet nie ma ani słowa!
Projekt, poza całkowitym zezwoleniem na zabijanie nienarodzonych do 12 tygodnia, bez ograniczeń, mówi również o aborcji nienarodzonych, podejrzanych o chorobę. Tutaj jednak granicy właściwie nie ma. Można te dzieci zabijać aż do końca ciąży. Czy więc ktoś jest bezpieczny? Nie, wystarczy podejrzenie, nawet w III trymestrze, by w majestacie prawa odebrać komuś życie.
Prawa rodzicielskie, według aborcjonistów, powinny po urodzeniu dziecka zostać znacznie ograniczone. Do momentu porodu możemy więc samodzielnie zadecydować o jego zabiciu. Potem zaś jesteśmy zmuszeni do wysłania dziecka na zajęcia z edukacji "równościowej", prowadzonej przez osoby po kierunkach takich jak "gender studies". Dziesięciolatki mają poznawać seksualność człowieka i prawa reprodukcyjne, a także metody oraz środki zapobiegania ciąży. Kiedy już rozbudzone nastolatki zajdą w ciążę, również nie będziemy mieli nic do powiedzenia, bowiem aborcję będzie można wykonać zarówno bez zgody młodej matki, jak i jej rodziców. Skutki takiej edukacji widoczne są choćby w Wlk Brytanii, gdzie liczba aborcji u nastolatek sięga nawet kilkudziesięciu tysięcy rocznie i gdzie jest dużo większy odsetek nieletnich mam, niż w Polsce.
Jeśli feministki mówią o wolności słowa, można być pewnym, że chodzi jedynie o respektowanie ich jedynie słusznego zdania. Chcą one bowiem w projekcie zakazać mówienia prawdy o aborcji. Zabroniona będzie przy tym jakakolwiek krytyka organizacji zajmujących się pomocą w zabijaniu nienarodzonych. Aborcjoniści chcą więc kneblować i zamykać w więzieniach każdego, kto nie zgadza się z ich morderczymi poglądami.
Feministyczny projekt, wbrew swojej nazwie absolutnie nie broni kobiet. Gdyby wszedł w życie, będą one ciągane po sądach i zamykane za mówienie prawdy, seksualizowane, zmuszane przez urzędników i sądy do aborcji, a co najgorsze, zabijane w dziewiątym miesiącu ciąży za podejrzenie niepełnosprawności. Czy można było wymyślić większe kłamstwo?
Karolina Jurkowska /stopaborcji.pl